Chociaż zbierali podpisy pod przeprowadzeniem referendum w sprawie przyłączenia Elbląga do Pomorza i likwidacji Straży Miejskiej, to od tego działania odstąpili. Powód oficjalny? Chęć oszczędzenia miastu kosztów związanych z organizacją referendum.
Referendum to dość kosztowna sprawa dla budżetu każdej gminy. Ubiegłoroczne głosowanie w sprawie odwołania prezydenta miasta i radnych to wydatek rzędu 234 tys. zł. Kolejny taki koszt mógłby pojawić się w tym roku, gdyby Obywatelski Elbląg zakończył sukcesem swoją akcję. Jednak pozytywnego finału nie było.
Do Urzędu Miejskiego w Elblągu nie dostarczono wymaganych 10 tysięcy podpisów mieszkańców, aby wszcząć procedurę referendalną.
- Wniosek o przeprowadzenie referendum w tej sprawie wpłynął do Urzędu 4 sierpnia br. Od tego momentu organizator ma 60 dni na dostarczenie 10 tysięcy podpisów. Do dnia dzisiejszego te podpisy do nas nie wpłynęły – informuje Rafał Maliszewski z biura prasowego prezydenta miasta.
Czy działaczom Obywatelskiego Elbląga, którzy w ubiegłym roku doprowadzili do referendum w sprawie odwołania władz miasta, teraz nie udało się przeprowadzić takiej akcji ? Nie udało nam się skontaktować z Kazimierzem Falkiewiczem, pełnomocnikiem tego komitetu, jednak rozmawialiśmy z osobą związaną blisko z Obywatelskim Elblągiem.
Jak się okazuje, wystarczająca ilość podpisów do przeprowadzenia referendum zebrano. Jednak podjęto decyzję o wycofaniu się na razie z tego pomysłu.
- Kazimierz Falkiewicz przekazał podczas koncertu Edmundowi Szwedowi zebrane podpisy, a ten zapowiedział, że jak zostanie prezydentem to zlikwiduje Straż Miejską i będzie się starał o Elbląg w pomorskim. Jeden i drugi mówił, że nie chcą narażać miasta na dodatkowe 250 tys. kosztów, związanych z organizacją referendum. Od ludzi dostali gromkie brawa. Może dlatego podpisy nie trafiły do Urzędu Miejskiego – mówi nam działacz Obywatelskiego Elbląga.