Eksperymenty modowe na korytarzach elbląskich szkół gimnazjalnych, są zmorą rodziców i pedagogów. Już rozpoczęcie roku szkolnego przyniosło tego dowód. Wyzywający makijaż, dredy, krótkie spódniczki i wysokie szpilki, okazują się galową stylizacją. Czy kadra nauczycielska zamierza wytoczyć wojnę ostremu wizerunkowi nastolatek?
Łączenie gimnazjów z liceami wpływa na naśladowanie starszych dziewczynek przez młodsze. Jak okazuje się nie sprzyja to przyswajaniu pozytywnych wzorców. Wygląd zewnętrzny jest sposobem komunikacji z drugą osobą. Dla większości nastolatków komunikowanie się z rówieśnikami, przez system znaków zawartych w sposobie ubierania się, fryzurze i makijażu, jest jeszcze bardziej istotne niż dla dorosłych. Co zatem chcą swym strojem przekazać gimnazjalistki? Odpowiedź jest jednoznaczna. Czy nauczyciele powinni stać na straży schludnego wyglądu uczennic? Czy powinno to pozostać rolą rodziców?
Zobaczmy co na temat strojów gimnazjalistek sądzi wicedyrektor Gimnazjum nr 8 w Elblągu, Jadwiga Piechowiak.
- Regulamin szkoły określa dokładnie to co akceptujemy i to czego kategorycznie zabraniamy. Nie zgadzamy się na kontrowersyjne czy niesmaczne stroje. Moda jest po to żeby bawić się nią, jednak należy przy tym zachować umiar. Dobry smak to podstawa. Kiedy minister edukacji narodowej, Roman Giertych wprowadził rozporządzenie o noszeniu mundurków, było nam łatwiej kontrolować strój uczennic. Zdarzają się przypadki kiedy gimnazjalistka przesadzi z ubiorem, wówczas staramy się rozmawiać z młodzieżą, jednak nic na siłę. Rodzice wiedzą co jest dozwolone w naszej szkole, jeśli to tolerują, nie możemy za nich decydować – komentuje Jadwiga Piechowiak.
Eksponowanie kobiecych atrybutów w wieku 14 lat budzi głęboki niesmak. Okazuje się, że pokazywanie walorów, budzi agresję szkolnych kolegów. Jednak wyzwiska, szydzenie, a nawet prześladowanie, nie zniechęca nastolatki. „Ubraniowa wojna” trwa. Jak na razie wygrywają nastolatki.