Elblag24 kontra Elbląska Koalicja Obywatelska. Poszło o publikację dziennikarską. Elblag24 sądowe starcie musiał przegrać. Ale jaka z tego płynie nauka, także dla dziennikarzy?
Tryb wyborczy w sądzie jest szybki. Toczy się w ciągu godzin i dni, nie tygodni i miesięcy. Sprawy nie grzęzną w matni ekspertyz biegłych. Z reguły ten tryb przewidziany jest do tego, aby kandydaci walczący w wyborach nie posługiwali się kłamstwami wobec siebie w celu dyskredytacji przeciwnika.
Co jednak, jeśli w ten spór włączy się medium i dziennikarze? Zaczyna się problem dla dziennikarzy. Abstrahując od faktu, że publikacja w elblag24 nie miała pokrycia w faktach, co stwierdził sąd i nie nam tu z tym polemizować. Warto zwrócić uwagę na jeden niebezpieczny aspekt, który nie jest przewidziany w trybie wyborczym. Chodzi o ochronę źródła informacji. Dziennikarz pozyskuje swoje informacje z wielu źródeł, także takich, które chcą pozostać anonimowe. Ta ochrona źródła informacji jest dla dziennikarza pewną świętością, z której może go zwolnić (zmusić do ujawnienia) prokuratura lub sąd. Jednak dziennikarze praktycznie do końca walczą o to, aby nie ujawnić danych personalnych źródła. Z jednego prostego powodu. Wyjawienie danych źródła to praktycznie „śmierć” zawodowa dla każdego dziennikarza śledczego.
Po takim, jak wczoraj, wyroku sądu, każdy dziennikarz będzie się teraz musiał poważnie zastanowić, czy posiadając jakiekolwiek informacje na danego kandydata w wyborach, publikować te informacje, jeśli nie można ujawnić źródła swojej informacji (źródło zastrzega anonimowość). Czy też dać sobie spokój, nie narażać się na rozprawy sądowe, w których toku dziennikarz może zostać zmuszony do ujawnienia danych źródła. Jeśli wybierze opcję pierwszą – być może proces o zniesławienie przegra, jeśli będzie chronił swoje źródło informacji. Jeśli ujawni źródło, nigdy żaden informator już mu nie zaufa. Natomiast jeśli dziennikarz nie opublikuje swoich informacji, mimo posiadanej wiedzy, to jakim będzie dziennikarzem?
Są to pewne dylematy, przed którymi często stają dziennikarze, zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej. Absolutnie nie bronię redakcji elblag24 i autora tekstu, który dla mnie wyglądał mało wiarygodnie. Tą wiarygodność chwieje także osoba samego autora tekstu, która jest „politycznie” umocowana w KWW Obywatelski Elbląg i chociażby z tego powodu nie powinna takiego tekstu pisać. Tu sąd więc nie mógł mieć żadnych wątpliwości, że materiał publikowany właśnie w tym czasie, okresie kampanii wyborczej, miał na celu dyskredytację konkurencyjnego komitetu wyborczego.
Dziennikarze elblag24 zapowiadają odwołanie się od wyroku. Wskazują, że sąd nie dopuścił zeznań „kluczowego świadka” w tej sprawie. Być może „ten świadek” będzie zeznawał w rozprawie odwoławczej – jeśli oczywiście istnieje i będzie chciał się w sądzie pojawić.
Co na koniec? Zawsze warto pisać prawdę i opierać się na potwierdzonych informacjach, dokumentach, materiałach elektronicznych. Aby później nie być gołosłownym. Zwłaszcza przed sądem.