Wyścig szczurów już za nami. Jesteśmy drodzy elblążanie na politycznej mecie. Lecz czy każdy z nas dokonał właściwego wyboru? Czy każdy zdecydował się na te wybory pójść? Frekwencja na poziomie 30%, to niestety wynik z którego nie możemy być dumni.
Cieszmy się więc i z takiego wyniku, lepsze to niż nic. Patrząc na te wyniki, nie będę ukrywała, że jestem ogromnie rozczarowana. Nie z powodu, że pan Szwed nie bierze udziału w II turze, aczkolwiek skończył wybory z wyjątkowo dobrym jak na nasze miasto wynikiem, jako bezpartyjny kandydat, bo pewnie wielu z was zaraz taki wniosek wysunie.
Jestem zawiedziona, ponieważ po raz kolejny wybraliście partie a nie człowieka. Wybraliście takich ludzi, którym zależy na załatwieniu własnych interesów, napchaniu portfeli sobie i partyjnym kolesiom, przetrwaniu w spokoju, na bankietach kolejnych pięciu lat. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich, bo przecież wyjątki się zdarzają.
Gdy 16 listopada wraz z mym ojczymem stałam nad urną wyborczą miałam w sobie tak wiele nadziei. Snułam plany o swej przyszłości z pełną rodziną, tu w Elblągu. Gdy wypełniliśmy karty i wrzucaliśmy je do urny patrzyłam na twarze starszych, schorowanych elblążan. Kiedy to trzymając w ręku trzęsący się długopis, być może bez świadomości oddawali głos. Głos od którego zależy tak wiele. Życie, bezpieczeństwo, rodzina, praca, pieniądze, dach nad głową... można by tak wymieniać w nieskończoność. Wieczorem siedząc przed komputerem i kurczowo sprawdzając wyniki, jak dziecko wierzyłam w waszą mądrość i wybór, który zapewnił by mi godny byt.
Kiedy 17 listopada rano, wszystkie media ogłosiły „wyrok” to wiedziałam już jedno – prawda przegrała. I na myśli mi przyszło jedno powiedzenie: „100 razy powtórzone kłamstwo również stanie się prawdą”. I postawiłam sobie to słynne pytanie „Jak żyć?”.
Jak mam żyć w mieście gdzie boję się odezwać, a co dopiero napisać artykuł, żeby nie dostać telefonu z Urzędu Miasta, który mówi, że robię coś niewłaściwie? Jak żyć w mieście gdzie nie można realizować pasji ani marzeń, bo zaraz ktoś podetnie skrzydła? Tak, mam tu na myśli rozwiązanie naszej Grupy Medialnej.
Jak żyć w Elblągu bez rodziny? Moja mama mieszka i pracuje w Warszawie, bo w naszym mieście wciąż nie ma pracy. Stereotypowo, tak jak wszyscy, mówię wprost, że w Elblągu nie ma pracy a bieda i nędza wciąż rozszerza się. Wystarczy wyjść na ulicę, ilu bezdomnych śpi na ławkach, jakie ludzkie historie pełne cierpień i braku możliwości zmienienia czegokolwiek, można usłyszeć jadąc tramwajem czy autobusem. Z tej otaczającej nas beznadziei, szarości, wyłania się wizja Elbląga, jako jednego wielkiego cmentarza.
Gdzie młodzi ludzie? Czemu nie poszli na wybory ? To pytania, które zadali mi redaktorzy jednego z portali. Odpowiedzi jest wiele, nie chciało im się, po co mają to robić, nie wiedzą na kogo zagłosować etc. To smutne, że nie zdają sobie sprawy jak wiele od nich zależy. Kończąc mój monolog, chciałabym zwrócić uwagę, nie na wynik wyborów, lecz na jego konsekwencje.
Czy naszą jedyną atrakcją będzie Święto Chleba, gdzie ojciec z butelką piwa i latające dzieci z kanapkami ze smalcem, słuchają „Pij pij pij bracie pij, na starość torba i kij” ? Jaki będzie werdykt drugiej tury, tego nie wie nikt.
Życzę Nam wszystkim aby te następne 4 lata, nie były gorsze od tych poprzednich.
Lider Grupy Medialnej, Weronika Wójcik