System typu otwartego (czyli demokracja) różni się od systemów typu zamkniętego (niedemokratycznych) tym, że toleruje istnienie i ujawnianie konfliktów społecznych jednocześnie zawierając instytucjonalne formy ich regulacji i rozwiązywania*. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Elblągu, gdzie do rozwiązywania konfliktu zastosowano mechanizm referendum lokalnego, w wyniku czego odwołane zostały władze miasta.
Teraz, gdy emocje jakie wyzwoliła inicjatywa referendalna już nieco opadły, a życie lokalne weszło w etap przedwyborczy, pozwolę sobie na „trzy słowa” odniesienia.
Po pierwsze wzorem radnego Roberta Turleja chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy w okresie pełnienia przeze mnie funkcji publicznej radnego służyli pomocą i byli otwarci na współpracę, ale i też z troski o losy miasta, czy zwykłej życzliwości, wyrażali krytyczne uwagi. Słowa te kieruję nie tylko do przyjaciół, współpracowników, mieszkańców i pracowników Urzędu Miejskiego, ale i niektórych radnych z innych ugrupowań, zwłaszcza Zdzisława Olszewskiego, Henryka Horbaczewskiego i Haliny Sałaty. Zachowali oni w mojej ocenie wysoką kulturę pracy w radzie przez cały okres jej funkcjonowania. Są to ludzie, z którymi można budować wspólne dobro.
Po drugie chciałbym przeprosić, tych których rozczarowałem i zawiodłem, gdyż znacznej części zamierzeń, postulatów i potrzeb, zarówno własnych jak i innych osób, nie udało mi się zrealizować. Z czego to wynikało? Jak zaznaczałem już w listopadzie zeszłego roku, po części z powolności pewnych procesów, ograniczeń legislacyjnych i budżetowych, a po części z różnic priorytetów, interesów i wizji miasta. No i wreszcie z przerwanej w pół kroku kadencji.
Po trzecie wyrażam obawę co do przyszłości niektórych podjętych inicjatyw i zahamowania procesu pozytywnych zmian. Referendum lokalne jest takim mechanizmem, który powoduje przerwanie ciągłości władzy i w miejsce demokratycznie wyłonionych przedstawicielskich władz wprowadza na dość znaczny okres zarządzanie urzędnicze. Tego nie ma podczas normalnej procedury rozliczania władz w wyborach. Nie ma więc ciągłości, nie ma decyzji, nie ma przedstawiciela, nie ma odpowiedzialnego za współmieszkańców elblążanina.
Referendum zahamowało wiele inicjatyw
Między innymi zostały przerwane prace nad szeroko konsultowaną Strategią Rozwoju Elbląga 2020+, która jest niezwykle ważnym narzędziem dla efektywnego pozyskiwania i wykorzystywania środków unijnych w nowej perspektywie. Czy teraz poprzez kilkumiesięczne zapóźnienie będzie powstała na chybcika? Zawieszone zostały m.in. działania w Ministerstwie Rolnictwa o pomyślne rozwiązanie kwestii odpraw fitosanitarnych w Elblągu. Po półtora roku rozwoju kontaktów z nowym miastem partnerskim Laibin w Chinach, w której pokładano nadzieję na pozyskanie chińskich inwestorów w Elblągu, przed kilkoma dniami doszło do wizyty znaczącej delegacji chińskich władz miejskich i regionalnych. Konsumpcji wysiłków jednak nie było, bo zabrakło władz miasta. Ani podczas I Forum Regionów Polska-Chiny w Gdańsku, ani podczas wizyty w Elblągu. Została m.in. przerwana praca nad zmianą starej uchwały zabraniającej mieszkańcom jednego z budynków komunalnych przy ul. Traugutta dokonywania nawet zamian (Uchwała Zarządu Miasta nr 737/180/98 z dn. 2.06.1998). To tylko niektóre kwestie.
Dziś tę obawę wyrażam nie tylko ja. Odsyłam m.in. do tekstu Cezarego Balbuzy. Nie ma pewności co do kontynuacji innych inicjatyw? Co z historyczną osadą edukacyjną Truso-Ilfing? Od zeszłego roku dzięki projektowi rekonstrukcji historycznej łodzi, przy współpracy władz miasta ruszyły prace odnośnie realizacji osady. Teraz bez dalszej pomocy władz miasta nie uda się wejść w projekt unijny, czasu zostało niewiele. Co będzie z realizacją projektu inicjatywy lokalnej, umożliwiającej mieszkańcom przy pomocy środków miejskich kreowania najbliższego otoczenia? Czy będzie podjęta inicjatywa zastosowania w Elblągu narzędzia NaprawmyTo.pl, będącego platformą internetową umożliwiającą każdemu mieszkańcowi zasygnalizowanie poprzez zaznaczenie na mapie problemu, który trzeba naprawić (np. dziura w drodze, złe oznakowanie, dzikie wysypisko śmieci, itp.)?
Zwolennicy referendum wezmą odpowiedzialność za miasto?
Obecnie odpowiedzialność za losy miasta rękami mieszkańców podjęli liderzy akcji referendalnej, a więc Grupa Referendalna, Ruch Palikota, PiS, PJN, jak i niektórzy przedstawiciele mediów. Czy podjęli się oni już ruszenia i rozwiązania tych kwestii? Czy to planują? Czy np. będzie delegacja Ruchu Palikota i PiS do Ministerstwa Rolnictwa by ruszyć kwestię odpraw fitosanitarnych, które przyczynią się do rozwoju elbląskiego portu? Referendum było liderom obu partii po drodze, a odprawy fitosanitarne już nie? Czy może swoje już załatwili i teraz będą zajmować się tematami zastępczymi, jak nierealne przeniesienie Elbląga do Pomorza? Czy media będą na podobnie jak władze miasta rozliczać zwycięzców referendum z odpowiedzialności za miasto i mieszkańców? I wreszcie, po czwarte, zamierzam tutaj wstrzymać się od analizy referendum. Swoją opinię już wyrażałem.
Warto jednak czasem odnieść się do literatury fachowej i zerknąć na wydarzenia z perspektywy teorii. Polecam np. Konflikty społeczne w procesie transformacji systemowej, red. K. Piątek, Toruń 1996. I znajdujemy wówczas obraz referendum elbląskiego nie jako fenomen, ale jako zjawisko znane i rozpoznane. W właściwościach konfliktu społecznego zwraca uwagę: spontaniczność towarzysząca przebiegowi procesu konfliktowego, manichejski obraz świata jego uczestników, tj. przekonanie, iż słuszność, prawda i dobro są właściwe tylko jednej stronie konfliktu, drugiej zaś cechy przeciwne, przekonanie organizatorów i uczestników o danej im przez historię jedynej, niepowtarzalnej szansie przeprowadzenia zmian w strukturze świata społecznego, lekceważenie zdolności przywódczych i kompetencji grupy dotychczas sprawującej władzę, ujawnianie kompromitujących ją informacji i w związku z tym odmawianie jej legitymizacji do sprawowania władzy, częste przekonanie, niekiedy mylące, o wyczerpaniu się możliwości militarnych przeciwników, kreowanie nowych postaci historycznych jako przywódców ruchu społecznego, którzy stają się jego symbolem i ośrodkiem charyzmatycznego oddziaływania na uczestników konfliktu, zaangażowanie w konflikt zwykle więcej niż dwóch stron. Obok dwóch głównych uczestników konfliktu, stojących po dwóch jego biegunach, zazwyczaj pojawiają się jeszcze inni, wewnętrzni bądź zewnętrzni, którzy mogą zaangażować się pośrednio lub bezpośrednio. Mogą oni określić się jako mediatorzy, zainteresowani jak najszybszym zakończeniem konfliktu przy jak najmniejszych stratach jego bezpośrednich uczestników, bądź jako sojusznicy jednej ze stron. Zwykle wygrywa ten, który znajdzie więcej i silniejszych sojuszników.
W celu zapobiegania konfliktom i rozwiązywania ich u podstaw aktualnie powszechnie podejmuje się modernizacji sposobów i mechanizmów rządzenia. Już na początku stycznia pisałem, iż „Idee nowoczesnego sprawowania władzy realizują się w systemie good governance („dobre rządzenie”), który powinien być przejrzysty, odpowiedzialny, oparty na uczestnictwie wszystkich zainteresowanych oraz reagujący na ich potrzeby (…). Historia doskonale obrazuje, czym kończą się systemy i rządy budowane na oderwaniu rządzących od interesów i potrzeb rządzonych”. Dalej wszak pisałem tak: „Aby jednak współzarządzanie mogło się odbywać, potrzebny jest dialog i obustronne otwarcie na ten dialog. Także mieszkańców, gdyż są oni w tym systemie zarządzania równie odpowiedzialni. Jak pisze K. Szczerski, „włączenie obywateli do zarządzania sprawami publicznymi oraz wykonywania usług publicznych jest dziś jednym z najważniejszych trendów w funkcjonowaniu administracji publicznej w krajach europejskich” (za M. Sakowicz, Perspektywy rozwoju samorządu terytorialnego w warunkach modernizacji, "Studia i Prace" z. 10, 2006, s. 23).
Destrukcja zamiast współpracy
I właśnie jako prawdziwy problem jawi się fakt małej zdolności elbląskiej społeczności do współpracy, do kompromisów i realizacji wspólnego dobra. W ugrupowaniach politycznych, wśród ich liderów, w mediach, grupach społecznych wciąż wygrywa interes partykularny. Z tego powodu publicznie rozbrzmiały peany na temat zdolności elblążan do mobilizacji… w burzeniu! Dlaczego wybrano taką drogę zamiast referendum za obniżeniem stawek czynszów czy innych opłat, jest w tym kontekście pytaniem retorycznym. Dziś powinno elblążan troskliwych o swoje miasto zastanowić, czy rzeczywiście nadają się na prawdziwych przywódców i „lekarzy” miasta liderzy epatujący dumą ze swych destrukcyjnych działań? Najważniejszym wyzwaniem społecznym staje się więc zbudowanie w Elblągu prawdziwej wspólnoty, zdolnej współpracować ponad podziałami dla dobra miasta.
*(Por. L. Sobkowiak, Konflikt polityczny – analiza pojęcia, (w:) Studia z teorii polityki, cz. 1., red. A. Jabłoński, L. Sobkowiak, Wrocław 1998, s. 129.)
Paweł Nieczuja Ostrowski
Tekst został zamieszczony na blogu http://nieczuja.blog.interia.pl/