Rozpoczęła się walka o Wolny Elbląg. Po raz pierwszy można napisać, o co ta walka idzie i powiedzieć, dlaczego warto było ten bój rozpocząć. Elbląg od lat chyli się ku ruinie. Dlaczego – ponieważ co roku młodzi ludzie znikają z naszych ulic. To droga donikąd - pisze Mariusz Lewandowski.
Nikt z tym nie polemizuje – każdy to przyznaje, ale nikt nie robi nic, żeby to miasto zachęcało do zamieszkania właśnie tu. Moim zdaniem partie polityczne umierają. Czy ta idea pociągnie za sobą społeczeństwo? Odpowiedź na to pytanie da wynik głosowania, jakie odbędzie się 14 kwietnia 2013 r.
Wszyscy, którzy byli na Prezydenckich „połowinkach” słyszeli moje pytanie: „Do jakiej partii politycznej wg Rządzących należę?” Nie odpowiedział na to pytanie ani Pan Prezydent, ani Pan Jocz- ani na Sali Ratusza Staromiejskiego, ani na piśmie. Odpowiedział na to pytanie 19 lutego człowiek o to nie pytany – jeden z nielicznych dyskutantów w debacie, jaką „zorganizowałem” w tym dniu.
Jest taka partia, której jeszcze nie ma – Partia Elblążan. Do tej partii chcę należeć. Tylko, że ta partia jest jeszcze marzeniem. Jeszcze jej nie ma. Czy powstanie w ciągu tych siedmiu tygodni, jakie pozostały do głosowania referendalnego? Czy może dopiero wynik głosowania da na to odpowiedź?
Przez ostanie kilka miesięcy pokazywałem swoją twarz i swoje emocje – pokazywałem też swoje poglądy. Pytanie po co? Bo nie lubię Pana Nowaczyka? Nie – bo go lubię. Przepraszam, no może lubiłem do „ afery prądowej”. Ale jest mi go żal. Padł ofiarą swojej Partii. To ta Partia go zniszczyła. Pan Nowaczyk już nie zrobi kariery politycznej. Nie będzie ani euro-posłem ani posłem. Dlaczego? Bo partia ma jeden cel – zdobyć władzę, a dziś Platforma Obywatelska tę władzę traci. Nieważne przez kogo – odpowiedzialność spada na lidera. To jego kariera polityczna legła w gruzach i co gorsza, nikt nie chce podać mu dłoni. Jest spisany na straty. Zawiódł. Nie tylko mieszkańców. Na niego spadnie odium porażki. Czy to sprawiedliwe? Nie wiem – oceni go Bóg i zrobi to sprawiedliwie.
Pani Poseł Gelert udzieliła publicznie poparcia lokalnym strukturom Platformy – ale na tej konferencji Pana Nowaczyka nie było. Jemu Pani poseł nie udzieliła swego wsparcia. Jest spisany na straty we własnej formacji. Bo to formacja ludzi sukcesu – nie ma w niej miejsca dla nieudaczników. Co zatem pozostało „frakcji ” Nowaczyka? Widać to jak na dłoni – walczą o nieważność głosowania referendalnego. Jego „ aktywiści ” piszą jak najęci, że referendum się nie uda. Niedawno pisali, że „referendyści” fałszują listy z podpisami, że płacą za autografy i że nie zbierzemy tych dziesięciu tysięcy podpisów. Nie udało się. Jednak referendum będzie. Teraz jest zmiana – teraz jesteśmy zorganizowaną grupą dywersyjną posła Penkalskiego i zbieraniną fanów Ojca Dyrektora. Szykujemy skok na koryto w Ratuszu i z pewnością będziemy kraść więcej, niż ekipa Pana Nowaczyka. Jesteśmy złodziejami, nie płacimy podatków i tak dalej i tak dalej. Nawet ja jestem nieudacznikiem, bo na moje zaproszenia do Ratusza przyszła garstka mieszkańców.
Od dwóch dni moi oponenci wyśmiewają się z „frekwencji „ na tym spotkaniu. Jestem pokonany – nikt mnie nie kocha i nikt mnie nie chce słuchać... Nie mam nic do powiedzenia. Jestem skończony... Drodzy fani – naprawdę nie rozumiecie, po co było to spotkanie? Dostaliście policzek – wszyscy. Zaproszenia dostał i Pan Wcisła i Pan Puchalski i wszyscy moi internetowi adwersarze oraz szkoły licealne.... Była okazja pośmiać się z moich artykułów, z moich poglądów, ze składni, pisowni, stylistyki i z moich cytatów. Była okazja zrobić to, o co tak bardzo się staracie od paru miesięcy – pozbawić mnie determinacji i złamać mój upór.
Nie było nikogo ... Żadnych trudnych pytań. Żadnych opinii. Żadnych oponentów. Panowie „Po-litolodzy”, „Zoltarzy”, „Świadomi Wyborcy” i setki innych „ anonimków” – gdzie byliście na pierwszej z debat?
Zabrakło Wam odwagi by przyjść i pokazać jak małym, tępym i podłym jestem człowiekiem?
Śmiejecie się z własnego tchórzostwa? Bawi Was własna małość? Nie umiecie stanąć publicznie i powiedzieć, jak bardzo nie nadaję się do niczego i jak bardzo jestem Wam wstrętny? Można było nawet napluć mi w twarz. Tyle, że nie było komu bo tam na tej sali było paru ludzi dzięki którym może powstać to czego się boicie – Partia Elblążan.
Partia ludzi których nie sposób przestraszyć i dla których nie ma słowa niemożliwe. Partia ludzi, dla których najważniejsi są ich sąsiedzi i koledzy z pracy. Partii ludzi którzy nie ustępują, którzy nie uciekają przed przeciwnikiem i którzy nie muszą nikomu kraść pomysłów i walczyć o miejsca na partyjnych listach.
Partii ludzi, którzy nie sprzedają się za miskę ryżu czy awans i premię. Ta partia jest tym czego się boicie – i słusznie. Bo ta partia powstała. Będzie rosła. Kiedyś, mam nadzieję, będzie jedna Rada Miasta Elbląga wybrana z wolnej i dobrej woli Elblążan i dla nich wytężająca swoje talenty.
Wolni Radni Wolnego Elbląga, którzy zawsze będą bronić tego miasta jak Twierdzy, do ostatniego z nich i zawsze mając na myśli interes tych „ostatnich” (czyt. najbiedniejszych) z mieszkańców miasta.
Nie walczę o wasze „ koryto ”, nie są dla mnie ważne akcje, obligacje i prowizje, nie potrzebuję waszych działek i apartamentów. Mi wystarczy, że będzie komu ponieść moją trumnę gdy przyjdzie odejść. Bo odejść też trzeba umieć z klasą, nawet będąc pokonanym. Pan Nowaczyk jest już pokonany – bez względu na frekwencję. Czy ma klasę, by odejść? Obawiam się, że jednak nie. Pytanie tylko, ile jeszcze zdąży zepsuć i ilu ludzi przekonać, że nic się nie da zrobić i będzie jak jest ...
Mariusz Lewandowski