Polski świat polityki wstrząsnęła publikacja Wprost. Tygodnik ujawnił nagrania rozmów polityków Platformy Obywatelskiej w jednej z restauracji. Opozycja zażądała dymisji rządu. Premier dymisjonować nikogo nie zamierza. Tymczasem warto zauważyć, że podsłuchy i publikacja nagrań pomału staje się normą w naszej polityce.
Afera taśmowa wybuchła po publikacji tygodnika "Wprost". Dziennikarze ujawnili nagranie rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, a także byłym ministrem Sławomirem Cytryckim. Rozmowa dotyczyła hipotetycznego wsparcia przez Narodowy Bank Polski budżetu państwa. W zamian za udzielenie pomocy Marek Belka postawił warunek - odejście z rządu ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Według "Wprost" do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie fotel szefa ministerstwa finansów traci Jacek Rostowski. Pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął natomiast projekt założeń nowelizacji ustawy o Narodowym Banku Polskim. Tygodnik opublikował także inną rozmowę, w której brał udział były minister transportu Sławomir Nowak, były wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz oraz Dariusz Zawadka, były szef GROM-u. Sławomir Nowak rozmawiał z Parafianowiczem o problemach z finansami żony.
Premier Donald Tusk na zwołanej konferencji prasowej wskazał, że to próba destabilizacji państwa.
- Mamy do czynienia z destabilizacją państwa polskiego przez proceder nielegalnego zakładania podsłuchów i to w sposób prawdopodobnie dobrze zorganizowany - powiedział premier Donald Tusk odnosząc się do ujawnionych przez tygodnik "Wprost" nagrań. Szef rządu przestrzegał liderów opozycji, by "zastanowili się, czy są pewni, że chcą stanąć ramię w ramię z tymi", którzy dali narzędzia do głoszenia postulatu dymisji rządu.
- Słuchając dzisiaj liderów opozycji i rozumiejąc ich, bo opozycja jest od tego, by szukać sposobów i metod, by odwołać rząd, ale proponuję, by panowie, którzy dzisiaj zażądali dymisji rządu zastanowili się, czy są pewni, że chcą stanąć ramię w ramię z tymi, którzy dali im narzędzia do głoszenia tego typu postulatów - mówił premier na konferencji prasowej.- Służby podjęły działania, by sprawę wyjaśnić, prokuratura także podejmie stosowne czynności - zapowiedział.
- Nie będę na podstawie dotychczasowych materiałów podejmował decyzji politycznych, koncentruję się na wyjaśnieniu tej sprawy i zapewnieniu elementarnej stabilności - zapewnił szef rządu.
Warto przypomnieć, że podobna afera wybuchła w naszym mieście. Podczas ostatniej kampanii wyborczej do samorządu wyciekły do mediów nagrania rozmów kandydata PiS na prezydenta Elbląga Jerzego Wilka. Kandydat wypowiadał tam dość kontrowersyjne kwestie pod adresem konkurentów politycznych.
Do tej pory nie wiadomo, kto rejestrował te nagrania, kto jest montował i wysłał do mediów. Jerzy Wilk, choć zapowiadał wyjaśnienie tej sprawy, nie uczynił tego.
Dopiero radna Maria Kosecka, która poczuła się obrażona słowami Wilka na temat jej i jej rodziny, skierowała sprawę do sądu. Nie wiadomo jednak, czy rozprawa sądowa doprowadzi do ujawnienia osób, które stały za procederem nagrywania rozmów Jerzego Wilka.