Tradycją stało się już celebrowanie w Elblągu ważnych wydarzeń, jakie miały miejsce w grudniu 1970 roku. Niestety, tym razem 45. rocznica tragicznych wydarzeń przeplotła się z wywodami polityków, którzy ochoczo komentowali bieżące wydarzenia sceny politycznej. Według opinii osób-mieszkańców, którzy po prostu chcieli uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu, było to po prostu niesmaczne i kompletnie nie na miejscu.
Wszystko rozpoczęło się od Mszy Św. W Katedrze Św. Mikołaja na Starym Mieście. Tam, do krótkiego przemarszu ulicami miasta, dołączyli kibice Olimpii Elbląg, którzy przez całą drogę maszerowali z biało-czerwoną flagą, kilkukrotnie odpalili czerwone race i skandowali hasła typu „na drzewach, zamiast liści, będą wisieć komuniści”. Gdybyśmy stwierdzili, że to właśnie Ci młodzi ludzie jako jedyni wiedzieli, dlaczego idą tego dnia pod Pomnik Ofiar Grudnia 1970, nie odbieglibyśmy daleko od prawdy.
To właśnie pod Pomnikiem rozbrzmiał hymn państwowy, a następnie zostało wygłoszonych kilka okolicznych wystąpień. Wśród przemawiających osób był Marek Pruszak (PiS), przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu. Stwierdził on, że hucznie świętowano w zeszłym roku 25-lecie wolności, ale dziś tej wolności nie ma, ponieważ nie osądzono zbrodniarzy PRL-u. Mówił, że nie ma również suwerenności, bo przecież śledztwo i dowody w sprawie katastrofy smoleńskiej zostały w Moskwie. Odniósł się również do sporu o Trybunał Konstytucyjny:
- Ci, których naród odsunął od władzy udają teraz wielkich obrońców demokracji – mówił w kontekście Platformy Obywatelskiej.
Już wtedy pojawiły się pierwsze „szumy” w tłumie, który irytował się, że podczas mowy o ofiarach Grudnia'70 nawiązuje się do „jatki politycznej” jaką jesteśmy karmieni od kilkunastu tygodni.
Oliwy do ognia dolał Jan Fiodorowicz, Przewodniczący elbląskiej „Solidarności”. Zapytał „dokąd zmierza Polska” w kontekście wydarzeń dzisiejszej sceny politycznej. Stwierdził, że „media prowadzą histeryczną wojnę z rządem” oraz nawiązał do Komitetu Obrony Demokreacji, który to „profanuje tradycję Komitetu Obrony Robotników”.
Rzeczywiście, przedziwnie słucha się o tragicznych wydarzeniach Grudnia'70, o ofiarach, o śmiertelnie postrzelonym przez milicję elblążaninie, a chwilę później jest się świadkiem politycznych wywodów, które są tak naprawdę wyłącznie kontynuacją sejmowej walki. Nie dziwi więc fakt, że część ludzi po prostu... odeszła od Pomnika.
Warto wspomnieć, że dzięki Jerzemu Wilkowi i Witoldowi Wróblewskiemu udało się wydać w Elblągu (i wypromować) dwie książki: „Pogrzebani nocą” i „Janek Wiśniewski. Chłopak z Elbląga”. Obie z nich koncentrują się na wydarzeniach Grudnia'70, ale w kontekście pojedynczych ofiar, które zostały mordowane „po cichu”.