Mercedes posła Ruchu Palikota Wojciecha Penkalskiego stoi od wtorku na wysepce rozdzielającej pasy ruchu pod terminalem gdańskiego lotniska - informuje Gazeta Wyborcza. To miejsce niedozwolone. - Nawet jeśli to on je tam zostawił, to nic nie możemy zrobić. Posła chroni immunitet - mówi "Gazecie" rzecznik gdańskiej policji mł. asp. Aleksandra Siewert.
Mercedesa CLS 350 pozostawiono na gdańskim lotnisku prawdopodobnie we wtorek. Auto stoi na wysepce, pomiędzy kamiennymi doniczkami, tuż pod terminalem T2. Za przednią szybą zostawiono tylko identyfikator z oznaczeniem "Kancelaria Sejmu - pojazd posła". Z naszych ustaleń wynika, że samochód należy do posła Ruchu Palikota Wojciecha Penkalskiego. Co prawda nie utrudnia ruchu ani widoczności, nie zagraża też bezpieczeństwu, ale stoi w miejscu niedozwolonym.
Jak się jednak okazuje, niewiele można z tym zrobić. Gdańska policja po informacji "Gazety" o zdarzeniu wysłała na miejsce patrol policji, który wrócił do komendy z prawie pustymi rękami. - Musimy pamiętać, że nawet jeśli ten samochód zostawił tam poseł, to chroni go immunitet - mówi nam rzecznik gdańskiej policji mł. asp. Aleksandra Siewert.
- Nie moglibyśmy więc wszcząć przeciw niemu postępowania mandatowego. Policjanci obecni na miejscu sporządzili jednak pełną dokumentację, na podstawie której zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające.
Poseł był bowiem w przeszłości już trzykrotnie karany. Pierwszy raz za to, że pobił człowieka kijem bejsbolowym. Drugi raz za "grożenie świadkowi w celu zmiany zeznań". I trzeci raz za "pobicie i grożenie bronią w celu wymuszenia rozporządzenia mieniem w wysokości 3 tys. zł". Z więzienia wyszedł w marcu 2003 roku. Obecnie, w rozumieniu polskiego prawa karnego, Penkalski jest już uznawany za osobę niekaraną, gdyż wyroki skazujące uległy zatarciu.
źródło: Gazeta Wyborcza