Zgodnie z zapowiedzią, powracamy do tematu psa, którego kilka dni temu znaleźliśmy na jednej z elbląskich ulic. Obiecaliśmy, że przedstawimy naszym Czytelnikom informacje na temat gabinetów weterynaryjnych, które, teoretycznie, świadczą swoje usługi w nocy, weekendy oraz święta. Z góry zapowiadamy – nie mamy dobrych informacji.
Przypomnijmy: jeden z naszych dziennikarzy przejeżdżając przez ulicę Legionów zauważył potrąconego psa. Zatrzymał się, aby, prawdopodobnie martwe zwierzę, przenieść z ulicy na pobocze. Jakież było zaskoczenie (pozytywne!) kiedy zauważył, że zwierzę żyje, porusza się. Czym prędzej zawiózł psa do schroniska. Cała sytuacja miała szczęśliwy finał – zwierzęciu nic się nie stało, trafiło do swoich prawowitych właścicieli.
Ale co zrobić w sytuacji, kiedy znaleziony pies bądź kot potrzebuje natychmiastowej pomocy weterynaryjnej? Czy w Elblągu jakakolwiek przychodnia świadczy takie usługi?
Nie ma problemu, jeżeli taka sytuacja zastała nas za dnia. Na miejsce zdarzenia możemy wezwać Straż Miejską, a ta skontaktuje się niezwłocznie ze schroniskiem, które przetransportuje zwierzę do weterynarza. Jak informuje nas rzecznik SM, pani Karolina Wiercińska, takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często. SM zazwyczaj przy takich zdarzeniach asystuje pracownikom schroniska bądź też, w sytuacjach wyjątkowych, zapewnia transport poszkodowanego zwierzęcia.
A w nocy?
Kilka razy trafiliśmy na trop przychodni przy ul. Grunwaldzkiej, która miałaby świadczyć usługi weterynaryjne całodobowo. W rozmowie telefonicznej z przychodnią dowiedzieliśmy się jednak, że tego typu uslugi to już przeszłość.
- Nie stać nas na to, aby obsługiwać nocne „wypadki” - usłyszeliśmy w rozmowie z pracownikiem placówki.
Skierowano nas jednak do Urzędu Miejskiego. Tutaj usłyszeliśmy pierwsze „konkrety”.
Łukasz Mierzejewski z biura prasowego poinformował nas, że nad zwierzętami całodobowo sprawuje opiekę schronisko w Elblągu przy ul. Królewieckiej. Z budżetu miasta są wygospodarowane na to dodatkowe pieniądze. Dodatkowo schronisko ma na stanie urządzenie, które pozwala odczytać kod z chipu (jeżeli zwierzę go posiada) i ustalić prawowitego właściciela.
Jeżeli więc znajdziemy zwierzę, które ucierpiało (tak jak w naszym przypadku) w wyniku wypadku komunikacyjnego, to w pierwszej kolejności powinniśmy przetransportować go do schroniska.
A co dalej?
W rozmowie telefonicznej z pracownikiem schroniska dowiedzieliśmy się, że miasto ma podpisaną umowę z przychodnią weterynaryjną na ul. Wyczółkowskiego 5A. To właśnie tam trafia zwierzę, które potrzebuje pomocy – niezależnie od pory dnia. Jeżeli więc przywozimy, dla przykładu, psa, który ma złamaną łapę, to schronisko transportuje je właśnie na ul. Wyczółkowskiego. Pracownica jednak zaznaczyła, że możemy sami, z pominięciem schroniska, zawieść znalezione zwierzę od razu do weterynarza. Być może w taki sposób zyskamy kilka cennych minut, a psa bądź kota uda się uratować.
Jeżeli zdecydujemy się, że zwierzaka zawozimy prosto na ul. Wyczółkowskiego to i tak lekarz powiadamia schronisko – chociażby po to, aby sprawdzić, czy pies lub kot ma pod swoją skórą specjalny chip. A co zrobić z „naszymi” zwierzakami?
Wszystkie wyżej wymienione porady dotyczą sytuacji, w której przykładowego psa (tak jak w naszym przypadku) znajdziemy na ulicy – jest to zwierzę, w momencie znalezienia, bezdomne. A gdzie się udać, jeżeli to nasz pies lub kot (bądź inne zwierze) zachoruje w weekend, w nocy lub w święto? Sytuacja się komplikuje.
Nasza rozmówczyni ze schroniska przyznaje, że własne zwierzaki zawozi aż do Gdańska. Co prawda weterynarz z ul. Wyczółkowskiego przyjmuje również prywatnie, ale jest to bardzo „drogi” interes. Sam przyjazd lekarza to już wydatek rzędu 150 zł. Dochodzą do tego koszty leczenia, podanych leków etc.
Nasza rozmówczyni z elbląskiego schroniska na koniec dodała, że w związku ze zmianą ustawy o ochronie zwierząt miasto poszukiwało lecznicy, która podjęłaby się zadania obsługi weterynaryjnej właśnie w nocy bądź w dni wolne. Niestety, żadna lecznica „nie chciała podjąć tego zadania”.
Więc krótko – co, gdzie, jak?
Jeżeli znajdziemy potrącone zwierzę na ulicy, mamy dwa wyjścia. Pierwsze – zawieść je do schroniska. Drugie – zawieść je do przychodni na Wyczółkowskiego. Trzecie – zadzwonić do schroniska, aby te przyjechało na miejsce zdarzenia i zabrało zwierzę.
Natomiast jeżeli nasz pupil zachoruje, to również mamy dwa wyjścia. Albo zawieść je do najbliższej przychodni całodobowej w Gdańsku, albo skorzystać z prywatnej wizyty lekarza z ulicy Wyczółkowskiego. Koszt – 150 zł „na start” plus koszty samego leczenia.