Do Środowiskowego Domu Samopomocy w Przezmarku trafiliśmy dzięki zleceniu, które podjęła agencja reklamowa IdealMedia. Cel był prosty – wykonać portrety wychowanków tej placówki. Nie spodziewaliśmy się, że nie będzie to dla nas kolejne zlecenie, a przeżycie, które zapamiętamy na długo.
Do Ośrodka w Przezmarku przyjeżdżamy, spóźnieni, około godziny 10.00. Witają nas śliczne Panie, które na co dzień zajmują się podopiecznymi. Szukamy odpowiedniego miejsca do zdjęć. Bacznie przyglądają nam się wychowankowie. O zdjęciach wiedzieli wcześniej, jednak nigdy wcześniej nikt nie skupiał na nich tak dużej uwagi.
Sprzęt stoi, miejsce przygotowane, zaczynamy. Szybko zaprzyjaźniamy się z wychowankami. Wyróżnia się pan Andrzej, lat około 50-ciu, który zaprasza nas na papierosa, po czym prosi o papierosa. Bierze, wyciąga swoją pełną paczkę, chowa, pyta o następnego.
- Panowie mu nie dają! On tak zawsze! – dodaje jeden z wychowanków, z pozoru twardy facet co, jak się okazuje, jest mylnym wrażeniem.
- Cicho bądź, cicho! – odpowiada pan Andrzej. Jest miło i sympatycznie.
Wracamy do sesji zdjęciowej. Poznajemy kolejnych wychowanków. Staramy się ich przetrzymać na sofie. Im bardziej się nudzą, tym bardziej są naturalni. Zaczynają rozmawiać, bawić się, stroić ciekawe miny – to jest ich uderzająca naturalność. W pewnym momencie na sofie pojawia się para. Wpadają w obiektyw, czuć coś więcej, niż przyjaźń. Wraz z Piotrem kierujemy swoje aparaty w ich stronę. Każda klatka to magiczne ujęcie. Ujęcia miłości, którą czuje każdy z nas.
- Panowie z Olsztyna? – zagaja nas jeden z wychowanków.
- Nie, z Elbląga – wskazuję na auto. – Ale blachy macie olsztyńskie. – To leasing. – Rozumiem.
Czy na pewno jesteśmy w Środowiskowym Domu Samopomocy?
- Widzisz tego gościa? Kapitalne rysy twarzy – zauważa Piotr i dodaje – gdyby pojawił się w dowolnej korporacji, w garniturze i przedstawił się jako Prezes nikt by nie miał wątpliwości, że tak jest.
W międzyczasie docierają wychowankowie z Młynar. Są jeszcze bardziej zestresowani, niż pierwsza grupa z Przezmarku. Słychać strzały migawki i lamp błyskowych. Prócz sesji oficjalnej podczas przerw dalej przechadzamy się po ośrodku. Przy papierosie panu Leszkowi strzelamy chyba najlepsze ujęcia tego dnia.
- Wujek, a mogę do środka? – pyta pan Leszek wskazując na nasz samochód.
- Jasne – szybki ruch ręką i pilot otwiera zamki w drzwiach.
- Wujek, ale nie będzie piszczeć?
- Nie będzie, wsiadaj.
- A mogę tutaj nogi? – wskazuje na gumowe dywaniki
- Oczywiście.
Widać radość na twarzy pana Leszka.
- Inny świat, co? – pyta mnie Piotr.
- Zupełnie inny, ledwo parę kilometrów od miasta.
- Ludzie nie zdają sobie sprawy z problemów życia codziennego. Tam, w Elblągu, takim problemem dla nastolatki jest „co ja włożę na dyskotekę” czy też „w jakim markecie zrobię zakupy”. A tutaj?
- A przyjedziecie na Wigilię? – pyta pan Andrzej, który, można by rzec, wtrącił się w naszą rozmowę.
- Przyjedziemy i od razu przywieziemy dla Was zdjęcia.
- Ja to bym chciał komórkę. Panie Bartku, załatwi Pan?
- Postaram się.
- Bo ja muszę mieć komórkę.
Na koniec strzelamy fotki Paniom, które zajmują się podopiecznymi. Wychodzą prześlicznie, choć same twierdzą, że okropnie. Jemy wspólny posiłek, wsiadamy do auta, przyjeżdżamy na Strażniczą.
Tę sesję zapamiętamy na długo.
Zdjęcia: Bartłomiej Ryś oraz Piotr Szulc