Powracamy do tematu reklamowego „spamu”, jaki zaserwował mieszkańcom Piotr Cieśliński, kandydat na posła z ramienia Platformy Obywatelskiej. Powracamy z trzech powodów. Pierwszy z nich – na pikniku wyborczym udało nam się zapytać samego zainteresowanego o plakaty. Drugi – otrzymaliśmy odpowiedź z Urzędu Miejskiego. Trzeci – ofensywa Cieślińskiego, wbrew deklaracjom, wcale się nie zmniejsza.
Szybka retrospekcja: do naszej redakcji zaczęły zgłaszać się osoby, które prosiły o interwencję w sprawie Piotra Cieślińskiego, a dokładniej – w sprawie jego plakatów wyborczych. Te pojawiły się wszędzie, dosłownie na każdym słupie, a jakby tego było mało – sztab ustawił specjalne „konstrukcje” na niektórych pasach drogowych. O tym, jak to wszystko wygląda wspominać specjalnie nie trzeba.
Zawrzało również w mediach społecznościowych. Kilka wypowiedzi cytowaliśmy już wcześniej. Niektóre osoby poszły o krok dalej i zapytały samego Cieślińskiego na jego facebook'owym profilu. Tak zrobiła p. Monika:
Mam dość osobiste pytanie, a mianowicie: nie sądzi pan, że wieszanie 26 reklam ze swoim wizerunkiem na odcinku liczącym 600m (src= mapy google) nie jest jednak lekką przesadą? W dodatku dwa razy minął mnie samochód reklamowy zawierający pańską podobiznę (na zdjęciach jest zawarty tylko raz). Zdjęcia dokumentują tylko i wyłącznie trasę od szkoły muzycznej do I Liceum Ogólnokształcącego - w żadne boczne uliczki nie zaglądałam.
Na dowód swoich słów dołączyła zdjęcie.
Post polubiło ponad 85 osób, rozbrzmiała dyskusja w komentarzach. Co na to Cieśliński? Na post pani Moniki odpowiedział 4 dni później. Zaczął od tego, że... „pierwszy raz widzi te pytanie”. Zapewne wiadomość od naszej redakcji do pana Posła nie dotarła. Lub dotarła, ale ten nie raczył odpowiedzieć.
(…) przyznaje ma Pani racje, było tego za duzo i juz wczoraj prosiłem aby moi wolontariusze cos z tym zrobili i pousuwali przynajmniej czesc tych materiałów i tak tez sie stalo. Niestety w tak gorącym okresie jak kampania wyborcza nie da sie nad wszystkim zapanować i czuwać osobiście zwłaszcza ze okręg wyborczy jest bardzo rozległy. Wynika to tez z tego ze na każde miejsce musieliśmy stosownie wczesniej uzyskać pozwolenie od właściciela gruntu i obiektu, wystąpiliśmy o wiecej w obawie ze nie na wszystkie ktore chcemy dostaniemy i stad pewnie taka gęstość na tak krótkim odcinku.
Po mieście poruszaliśmy się dość intensywnie wczoraj. Nikt z naszej redakcji nie zauważył, żeby materiałów reklamowych Cieślińskiego było mniej.
Ale to nie koniec odpowiedzi. Poseł tłumaczy, że jego duża ilość materiałów reklamowych bierze się stąd, że „nie ma innych kandydatów”.
Trzeba wziac tez pod uwagę fakt ze nie ma innych kandydatów, którzy co roku "wieszali" sie na słupach jeden nad drugim, pewnie przez zaostrzenie przepisow, stad moje plakaty mogą sprawiać wrażenie ze sa wszędzie, ale na pewni jest ich mniej aniżeli 4 lata temu Jesli moze Pani wyslac mi te zdjecia pojedynczo to bardzo prosze (usunęłam maila żeby nie było), bede miał pomimo ze nie całkowita to jednak większa kontrole nad tym co sie dzieje i na bieżąco Niestety kampania ma to do siebie ze wszystko dzieje sie szybko i na czas nie mniej jednak dziekuje za cenne informacje. Pozdrawiam. Piotr Cieśliński
Reguły zawieszania plakatów, a rzeczywistość
Z Urzędu Miejskiego w Elblągu dowiedzieliśmy się, że Poseł uzyskał zgodę na wywieszenie swoich plakatów wyborczych na 115 słupach. Robert Turlej, radny notabene Platformy Obywatelskiej, zasugerował, że można się pobawić w liczenie plakatów. Będzie ich na pewno o wiele więcej, niż dopuszczalna liczba. To raz.
Dwa: Czytelnicy sugerowali, że niektóre plakaty są rozwieszone niezgodnie z przepisami. Ponownie Urząd Miejski:
Ponadto, plakaty należy montować oraz demontować tak, aby nie doprowadzić do uszkodzeń słupów. Sposób i miejsce ich umieszczenia nie może zagrażać bezpieczeństwu ruchu drogowego, tj. plakatów nie powinno umieszczać się na słupach zlokalizowanych w obrębie skrzyżowań i zjazdów oraz na słupach, na których zamontowane są znaki drogowe. Reklamy nie mogą zagrażać bezpieczeństwu uczestników ruchu, ograniczać wymaganego pola widoczności, skrajni drogi (tj. przestrzeni 0,5 m od krawędzi jezdni) oraz utrudniać jej utrzymania.
„Roboty plakatowe” nie kończą się z momentem powieszenia materiału:
Po wygaśnięciu zezwolenia plakaty są usuwane z terenu pasa drogowego. Osoby wieszające plakaty w pasach drogowych są zobowiązane do utrzymania ich we właściwym stanie technicznym i estetycznym, a w przypadku stwierdzenia złego stanu technicznego plakatów do natychmiastowej konserwacji, naprawy lub usunięcia z pasa drogowego. Ponadto, właściciel plakatów jest zobowiązany do utrzymania czystości wokół miejsca ich umieszczenia.
Jeżeli natomiast mowa o dziwnych „konstrukcjach” reklamowych, to muszą one być przede wszystkim odpowiednio przymocowane do gruntu i dociążone w taki sposób, aby konstrukcja trwała w pierwotnym miejscu jej ustawienia przez cały okres ekspozycji reklam opierając się czynnikom atmosferycznym.
W przypadku zaobserwowania braku stabilności reklam lub niezastosowania się do wyżej wymienionego warunku, reklamy muszą być niezwłocznie usunięte z pasa drogowego.
Odpowiedź na to, czy wszystkie plakaty wiszą zgodnie z powyższymi zasadami, już nasi Czytelnicy znają. Wystarczy przejść się ulicami Elbląga.
Ile to kosztuje?
Urząd Miejski jasno informuje:
Stawki są następujące:
- drogi wojewódzkie i powiatowe - 2 zł za 1m2 powierzchni reklamy za 1 dzień;
- droga gminna - 1,70 zł za 1m2 powierzchni reklamy za 1 dzień.
Nie ma możliwości obniżania opłaty za zajęcie pasa drogowego. Opłaty nalicza się zgodnie z przywołaną ustawą i uchwałą.
Co ciekawe: poseł Cieśliński ma „limit wyborczy” na poziomie 16 tys. zł. Według naszych wyliczeń, kandydat wydał już około 20 tys. zł na same reklamy na słupach. Do tego dochodzą ulotki, wielkoformatowe banery...
Co na to sam Cieśliński?
Jak zaznaczyliśmy, poseł nie raczył odpowiedzieć na nasze zapytanie wysłane drogą mailową. Nie raczył odpowiedzieć również jednemu z mieszkańców, który o „spam reklamowy” zapytał posła na Facebook'u. Zamiast tego – zablokował go.
Wykorzystaliśmy więc okazję i Cieślińskiego „złapaliśmy” na pikniku wyborczym na pl. Jagiellończyka.
- Powiem tak – nie czuję się agresorem, nikogo nie pogryzłem, nikogo nie pobiłem, więc nie wiem skąd taka ocena. Jeżeli chodzi o liczbę plakatów czy też banerów to myślę, że nie tyle moja jest duża, co uważam (a mam takie prawo to zrobić na podstawie kampanii sprzed 4 lat), że chyba inni kandydaci nie powywieszali plakatów, banerów, ale mogę się domyślać dlaczego, ponieważ w ostatnim czasie zmieniły się przepisy i trzeba było się do tego dobrze przygotować. Ja to zrobiłem już dobre trzy miesiące temu. Mamy pozwolenie na wywieszenie tych materiałów zgodnie z prawem. Inni się za późno obudzili i nie powywieszali. Bo myślę, że jakby były wywieszone też innych plakaty no to nie byłoby takiej oceny, że „jest mnie dużo”.
- Ale czy to jest agresywna kampania.... z tym się nie zgodzę. Po prostu chcę zaistnieć w każdym, możliwym aspekcie, wychodzę do ludzi, dlatego jestem tu osobiście, a nie wysyłam swoich rzeczników, bo chcę z elblążanami również bezpośrednio rozmawiać, a nie tylko z plakatów.
Nie odnosi Pan wrażenia, że próbuje Pan się wkupić „w łaskę” wyborców tylko i wyłącznie twarzą i nazwiskiem? Otrzymałem Pana ulotkę wczoraj, taką zawieszkę. Tam była Pana podobizna, Pana nazwisko, nazwa komitetu i na rewersie tej ulotki była lista imprez, telefonów alarmowych. Dlaczego nie zamieścił Pan tam np. swojego programu?
- A widzi Pan, już Panu odpowiadam. To była pierwsza forma mojego takiego kontaktu. Tu jest druga, która niebawem, w tym tygodniu wyląduje u Pana też nie pod drzwiami, a na drzwiach, elegancko zawieszona tak, aby nie było śmieci. I tu właśnie mówię o tym co zrobiłem dla regionu, co zamierzam, z kim współpracowałem, wypowiadają się takie osoby jak Jerzy Wcisła, Terena Urban czy Antoni Czyżyk na temat mojej pracy. Jest informacja o tym, co robiłem w czasie kadencji, w jakich komisjach, podkomisjach pracowałem i co chciałbym zrobić. Także serdecznie polecam.
- Nie jest to tak, że tylko reklama i tylko twarz. Oczywiście merytoryczna zawartość, z którą można się zapoznać. Ta pierwsza forma rzeczywiście miała mieć taki charakter trochę „lekki”, przypominający.
Panie Piotrze, to wszystko bardzo dużo kosztuje, prawda?
- Powiem tak: słyszałem takie głosy, nie mniej jednak ja jestem z wykształcenia ekonomistą, zarządzałem przez 7 lat jako menager i jak słyszę o niektórych cenach, za jakie różne materiały mieli poszczególni kandydaci, to po prostu zastanawiam się dlaczego nie wzięli telefonu i nie podzwonili po całej Polsce i nie zapytali, odpowiednio wcześniej też. Bo pamiętajmy, że w czasie kampanii te ceny rosną. Jeśli ktoś dobrze się do tego przygotuje, jeżeli ktoś dobrze wynegocjuje dobre ceny, to te materiały wyborcze są o 3-4 razy tańsze, ale trzeba oczywiście odpowiednio wcześniej taką cenę sobie wynegocjować.