Napadł na zakład bukmacherski, usiłował zabić pracownicę lokalu, obrabował go, a następnie uciekł do Wrocławia. 32-letni Michał G. ps. „Gąsior” został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy: do napadu na zakład bukmacherski doszło 28 października 2014 roku przy ul. Gwiezdnej. W tym dniu mężczyzna w godzinach porannych wszedł do pomieszczenia i zaatakował pracownicę lokalu drewnianym trzonkiem. Michał G. zaciągnął kobietę do łazienki, tłukł po głowie, kopał, szarpał, a także próbował dźgnąć nożem. Następnie próbował kobiecie skręcić kark. Życie pracownicy zakładu bukmacherskiego uratował kolejny klient, który do niego wszedł. Spłoszył bandytę. „Gąsior” ukradł z kasy 3317,50 zł. Po zdarzeniu zakupił nowe ciuchy, wykupił z lombardu sprzęt elektroniczny i wyjechał do Wrocławia. Za podejrzanym wówczas mężczyzną wysłano list gończy. Wrocławscy policjanci zatrzymali 32-latka.
Pokrzywdzona kobieta przeżyła, ale straciła oko. Od czasu tego zdarzenia stała się przestraszona, nie może spać oraz korzysta z pomocy psychiatry oraz psychologa.
Proces Michała G. ps. „Gąsior” ruszył przed elbląskim sądem pod koniec sierpnia. Ze względu na pokrzywdzoną oraz na wniosek jej pełnomocnika proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wczoraj, 16 września na sali rozpraw mieli być przesłuchiwani biegli, jednak zapadł wyrok.
W tej sprawie kolejny termin rozprawy wyznaczony jest na 16 września 2015 r. Jawność rozprawy wyłączono na wniosek pełnomocnika pokrzywdzonej. Na kolejnym terminie przesłuchiwani będą biegli. Prognozowanie terminu zakończenia procesu obecnie jest przedwczesne
– informowała nas tydzień temu sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Zamiast przedłuchania biegłych, sąd wydał wyrok. Michał G. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo musi zapłacić pokrzywdzonej kobiecie 150 tys. zł zadośćuczynienia oraz ma oddać ukradzione pieniądze z zakładu bukmacherskiego.
Sędzia Paweł Wewiórski podkreślił, że wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości. Chciał zamordować kobietę, a także pozbyć się świadka. Działał w bardzo brutalny sposób. Mężczyzna nie był wówczas pod wpływem alkoholu, nie jest także chory psychicznie, a po napadzie nie wyraził skruchy. Sędzia uznał więc, że kara jest adekwatna do popełnionego czynu.
Wyrok nie jest prawomocny.