22-letnia elblążanka, Anna L. wielokrotnie stawała przed sądem za nękanie i zakłócanie miru domowego. Powodem jej zachowania było zerwanie z chłopakiem. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, że ich związek dobiegł końca. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Po dwóch latach zdecydowano umorzyć sprawę.
Wszystko zaczęło się w roku 2012. 20-letnia wówczas Anna L. związana była z 18-latkiem. Kiedy chłopak postanowił o tym, by zakończyć ich związek, dziewczyna nie dawała temu wiary. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Tego samego roku, w lipcu, za naruszenie miru domowego, dziewczyna stanęła przed sądem.
Ostatecznie jednak postępowanie umorzono, wydając jednocześnie postanowienie o zakazie zbliżania się Anny L. do chłopaka na odległość nie bliższą niż 50 metrów. Dziewczyna nie ustępowała. Prokuratura podjęła więc dwie próby jej aresztu, zakończone niepowodzeniem, gdyż sąd wydał opinię, że zachowanie Anny L. nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia jej byłego chłopaka.
Policjanci przyznali, że w sprawie dziewczyny wzywani byli na interwencję blisko sto razy. Do aresztu trafiała ona ponad 20 razy. Nie kończyło się jednak tylko na nękaniu swojego byłego chłopaka. Dziewczyna posunęła się nawet do gróźb, kierowanych pod adresem matki swojego byłego partnera. Anna L. miała się również poddać badaniom w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Klinice Psychiatrii Sądowej w Pruszkowie.
W końcu w tym roku udało się aresztować 22-latkę. Elbląski sąd postanowił o wydaniu nakazu aresztowania ze względu na to, iż dziewczyna nie stawiała się na kolejnych rozprawach. Przez dwa miesiące była pod obserwacją biegłych psychologów. Ostatecznie wydali oni opinię, że w chwili popełniania zarzucanych jej czynów nie była poczytalna, wobec czego sąd umorzył postępowanie. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Źródło: rmf24.pl, polskieradio.pl