Jak nasze miasto ma być atrakcyjne dla turystów, jak sami pozbywamy się możliwych atrakcji? Co możemy zaoferować turystom, skoro Elbląg cierpi na brak zabytków i produktów turystycznych? Kolej Nadzalewowa i rejsy statkami na Mierzeję mogłyby coś zmienić, ale takich atrakcji nie będziemy mieli.
Jak czytamy dziś w elblag.net, zabrakło dokładnie 70 tys. zł, aby w tym roku znów funkcjonowała Kolei Nadzalewowa. Urokliwa trasa. Pociąg jadący wzdłuż brzegów Zalewu Wiślanego. Możliwość przyjemnego spędzenia czasu dla turystów i elblążan. Niestety. Gminy nie doszły do porozumienia. Frombork się wycofał. Jednak to właśnie naszemu miastu powinno zależeć na tym produkcie. Bo przecież to elblążanie i turyści będą z takiego połączenia kolejowego korzystać.
No cóż, zabrakło 70 tys. zł na Kolei Nadzalewową. Nie zabrakło natomiast 170 tys. zł na magazyn samorządowy – na kilka wydań w roku chwalących sukcesy naszego prezydenta.
Kilka lat temu białe statki Żeglugi Gdańskiej (statki i wodoloty) woziły elblążan do Krynicy Morskiej i Fromborka. Pamiętam, że takie rejsy cieszyły się dużym zainteresowaniem mieszkańców naszego miasta i turystów. Teraz statki już nie kursują według rozkładu. Żegludze nie opłaca się. Podobno.
Władzom naszego miasta też pewnie nie przyszło do głowy, aby porozumieć się w tej sprawie z firmą bądź aby zakupić własne jednostki. Takie rejsy na Mierzeję Wiślaną i do miejscowości nadmorskich pewnie cieszyłyby się zainteresowaniem elblążan i potencjalnych turystów. Oczywiście przy odpowiedniej akcji reklamowej i rozsądnej cenie za rejs.
Tymczasem nasze miasto praktycznie nie oferuje turystom żadnych atrakcji. I niestety nic nie wskazuje na to, aby w tym sezonie turystycznym miało się to zmienić. Bo reklamowany obecnie na billboardach festiwal Jazzbląg, przy całym szacunku dla organizatorów, to turystów do miasta raczej nie przyciągnie.