- Tempo pracy zdecydowanie przyspieszyło tuż po nadejściu wysokich temperatur, więc zacząłem poszukiwanie pracownika-pomocnika. Po kilkunastu dniach wreszcie udało mi się wybrać kandydata. Koło południa zapytał, czy może wyjść na chwilę zapalić papierosa. Zgodziłem się. Więcej już go nie widziałem – tłumaczy jeden z elbląskich przedsiębiorców, który prowadzi myjnię samochodową.
Im dłużej przebywamy w kręgu małych i średnich przedsiębiorców w Elblągu, tym bardziej odnosimy wrażenie, że to nie pracy w tym mieście jest za mało lecz... pracowników.
- W naszej firmie wspomagamy się informatykami z Gdańska i Olsztyna, część zespołu pracuje zdalnie. Cały czas prowadzimy nabór na chyba wszystkich serwisach ogłoszeniowych. Przychodzą ludzie po studiach, którzy teoretycznie powinni usiąść, pracować i zarabiać niezłe pieniądze, rzędu 5-6 tysięcy złotych. Praktycznie wygląda to tak, że kandydaci nawet nie czytają wymagań, a co dopiero mówić o ich umiejętnościach – zdradza w rozmowie z naszym dziennikarzem menadżer firmy informatycznej, która swoje usługi świadczy na całą Polskę. Swoją główną siedzibę ma w Elblągu.
Jak wyjaśniają pracodawcy, wcale nie chodzi o kwestię pieniędzy.
- Te w naszej branży leżą praktycznie na ulicy, wystarczy się po nie schylić. Mogę swoim pracownikom zaoferować umowę o pracę i zarobki rzędu 3-4 tysięcy zł miesięcznie. Im pracy będzie więcej i np. trzeba będzie zostawać po godzinach, tym pensja pójdzie w górę. Ale pracowników chętnych do pracy po prostu nie ma. I nie mówię tu wcale o Bóg wie jakich umiejętnościach, ale choćby o tak prozaicznym wymogu jak punktualność czy trzeźwość w pracy – wyjaśnia właściciel jednego z dużych punktów w Elblągu zajmujących się mechaniką samochodową.
Przedsiębiorcy są zgodni: w Elblągu praca jest, problem w tym, że brakuje pracowników. Potencjalny kandydat musi po prostu chcieć pracować, sumiennie wykonywać swoje obowiązki, nie spóźniać się do pracy, być trzeźwym (niestety, osoby na „ostrym kacu” również się zdarzają).
- Podczas rozmów kwalifikacyjnych potencjalni kandydaci nie wykazują w ogóle chęci szczerej pracy, nie zależy im na niej. To po prostu widać już pierwszego, próbnego dnia. Ci młodzi, wykształceni i chętni już dawno wyjechali bądź planują wyjechać. A w Elblągu zostają Ci, którzy wolą zasiłek.
Część pracodawców zaznaczyła, że nie przyjmują pracowników, ponieważ Ci... nic nie potrafią. Teoretycznie, według CV, pracownik ma stosowne wykształcenie, robił kilka projektów. Gdy przychodzi do wykonania powierzonych obowiązków, temu brakuje po prostu wiedzy.
- I to nie tej zaawansowanej, mówię tu o podstawach, czegoś, co moim zdaniem powinno być wpajane już w szkołach średnich – tłumaczy przedstawiciel branży informatycznej.
Pracodawcy zaznaczają również, że dziś wiele osób idzie na studia i potem narzeka, że nie ma po nich pracy.
- Ale niestety, podejmują złe decyzje, wybierają kierunki, które nic nie dają. Rynek przesycony jest np. ludźmi, którzy skończyli ot chociażby administrację czy ochronę środowiska. Teoretycznie kiedyś myśleliśmy, że zapełni się również informatykami. Tak się nie stało – informatyków jest mnóstwo, ale tych wykształconych, zdolnych i pracowitych naprawdę niewielu. A jaki jest najlepszy potencjalny pracownik?
- Człowiek z pasją, który po godzinach doszkala się, aby być lepszym w tym, co robi. Praktykuje swój zawód bo wie, że szkoły go nie nauczą tego, co wymaga pracodawca. I tacy ludzie dziś zarabiają krocie, ale często poza Elblągiem. Po co ma siedzieć tu i zarabiać 4 tysiące, skoro w Gdańsku położą mu za to 8 a w Warszawie nawet 12 tysięcy?
- W naszej branży jest taki kawał: mówi programista do programisty: wczoraj straciłem pracę. I co? To było najgorsze 30 minut mojego życia!
Gdzie więc młode osoby popełniają błąd?
- Moim prywatnym zdaniem, to nie młodzi popełniają błędy. Rodzice napierają, żeby Ci poszli na studia. Tylko co te studia dziś dają, pomijając niezwykle trudne i skomplikowane kierunki, po których rzeczywiście młodzi znajdą zatrudnienie? Nic. Studia straciły rację bytu. Dziś warto zamiast na studia, pójść na staże, praktyki, łapać doświadczenie i potem np. przedstawić swojemu potencjalnemu pracodawcy jasne i klarowne portfolio - „to zrobiłem, w tym byłem dobry” - mówi nam jedna z nauczycielek z elbląskiej szkoły średniej.
To skąd komentarze, że w Elblągu panuje bezrobocie, że nie ma pracy?
- To osoby, które być może naprawdę nie mogą znaleźć pracy, nie mają wykształcenia, doświadczenia, paręnaście ostatnich lat pracowały w jednym zakładzie. I nagle koniec. I co dalej? Pewne zawody już też wymarły. Ale są i też osoby, które do pracy za 2000 zł nie pójdą. Bo to za mało. Inne też nie pójdą, bo wolą wyjechać z tego miasta i pojechać do większych miast, gdzie zarobki są o wiele większe. Proste. Pewnie też bym tak zrobił, ale nie wiem, czy to można napisać – kończy nasz pierwszy rozmówca.