Zarówno poseł Jerzy Wilk (PiS) jak i senator Jerzy Wcisła (PO) nie zamierzają złożyć broni w sprawie „bitwy o Przekop”. Po tym jak poseł złożył zawiadomienie do prokuratury, senator odpowiedział konferencją prasową. Dzień później – konferencja prasowa Wilka. Cios za ciosem. Kolejny wyprowadza Jerzy Wcisła – do ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej wystąpił z prośbą o odpowiedź na sześć pytań związanych ze wspomnianym doniesieniem do prokuratury.
Przypomnijmy: Jerzy Wilk złożył zawiadomienie do prokuratury by zbadała, czy w latach 2007-2015 doszło do nieprawidłowości podczas przygotowywania dokumentów związanych z przekopem. Reakcja senatora była natychmiastowa:
Najważniejsza moja reakcja na to doniesienie jest taka: od 2007 roku trwa budowanie koncepcji budowy kanału przez Mierzeję. Trwa przy otwartej kurtynie – dokument jest poddawany konsultacjom społecznym, akceptowany i dopiero tworzony jest następny dokument. Teraz był to taki czas, te 8 lat, by każdy, kto interesuje się Kanałem, odniósł się do tych dokumentów, które już zostały stworzone. Po to są konsultacje społeczne, by w nich uczestniczyć. Jerzy Wilk nie uczestniczył w żadnym procesie tworzenia dokumentów ani w żadnym procesie konsultacji. Jeżeli teraz, gdy te konsultacje są już zakończone zgłasza do prokuratury, że coś, gdzieś w którym momencie zostało źle zrobione i on tego nie rozumie, to istnieje poważne zagrożenie, że wstrzymuje procedurę budowy Kanału przez Mierzeję – mówił podczas konferencji prasowej.
Zdaniem senatora, zawiadomienie opóźni proces budowy Kanału:
Można przewidywać, że prokuratura uzna, że podejrzenia mogą być uzasadnione i wstrzyma dalsze procedowanie tej dokumentacji. No bo jak można przyjąć dokument, który był „przemycony”, niesłusznie zaakceptowany, bez podstaw merytorycznych. Jeżeli okaże się, że ten dokument został nieprawidłowo stworzony, to trzeba go wyrzucić do śmieci. Jeżeli tak się zrobi, to trzeba stworzyć nowy dokument i przejść całą procedurę. Wtedy dopiero będzie taka sytuacja, o której Jerzy Wilk zawsze mówił, że ona jest, a jej nigdy nie było – pewne badania stracą swoją ważność, także badania środowiskowe. Badania środowiskowe dla budowy Kanału przez Mierzeję ustawowo robi się przez 3 lata. Wyobraźcie sobie, że dokumenty zaakceptowane przez Komisję Europejską nie będą zaakceptowane przez prokuraturę i trzeba będzie rozpocząć to od nowa. Mamy 5-6 lat cofnięcia procedury.
Na końcu senator dodał, że być może jest to zagrywka polityczna, ponieważ PiS nie ma pieniędzy na przekop:
Nie wiem, czy ta inicjatywa wynika wyłącznie z chęci zaistnienia w mediach przez posła Wilka, bo już w 2014 roku mówił, że poda do prokuratury sprawę dokumentacji przekopu. Czy być może to jest polityka PiSu, który dzisiaj pogrąża się w swoich obietnicach i nie ma pieniędzy na realizację Kanału. Tym samym chce, aby prokuratora przedłużyła proces całej inwestycji.
Jerzy Wilk na swojej konferencji prasowej nawet nie krył, że zorganizował ją w odpowiedzi na doniesienia prasowe o stanowisku senatora Wcisły. Stwierdził, że „nie spodziewał się ataku od człowieka, z którym zasiadał w Radzie”. Złożył zawiadomienie na prośbę naukowców z Uniwersytetu Gdańskiego i Politechniki Gdańskiej. Tym samym chce wyjaśnić i prześledzić historię tworzenia tejże dokumentacji i dowiedzieć się, dlaczego: - poprzedni rząd tak bardzo „ociągał się” ze startem inwestycji - dlaczego przekop, którego plany były gotowe, nie rozpoczął się - i dlaczego inwestycja ma kosztować 200 mln zł więcej, niż pierwotnie zakładano
Poseł zaznaczył, że zależy mu wyłącznie na prześledzeniu historii tworzenia dokumentacji i nie ma zamiaru działać na jego szkodę. Odniósł się również do raportu NIKu z sierpnia 2014 roku, który nie pozostawia złudzeń: inwestycja nie powstała w wyniku wielu zaniedbań. Poseł cytował: „(...) łączne poniesione wydatki do końca 2012 roku wyniosły 4,6 mln zł, tj. 1,1% planowanych. Tym samym nie rozpoczęto realizacji inwestycji”.
Senator Wcisła odbił piłeczkę i stwierdził, że zwiększony koszt o 200 mln zł wynika z faktu, że tor wodny na rzece Elbląg i na Zalewie Wiślanym ma być pogłębiony nie do czterech metrów (jak wcześniej planowano) a do pięciu – a to nawet 180 mln zł więcej. Ale to nie koniec.
Wcisła złożył również na ręce ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej sześć pytań:
1. Czy ministerstwo podziela wątpliwości (J. Wilka – przyp.), że lokalizacja budowy Kanału przez Mierzeję została wybrana niemerytorycznie i z naruszenia prawa?
2. Jeżeli tak, to od kiedy te wątpliwości istnieją i dlaczego Pan minister zapewniał, że procedura uzgodnień z Komisją Europejską przebiega prawidłowo?
3. Jeśli tak, to czy ministerstwo bierze pod uwagę konieczność wycofania dokumentacji z Komisji Europejskiej, jako zawierającej nieuzasadnioną merytorycznie lokalizację?
4. Czy ministerstwo planuje powtórzenie badań środowiskowych, które wraz z procedurą konkursową i konsultacjami zajmą ok. 4 lata, by na nowo ustalić „właściwą” lokalizację, czyli – jak mniemam: wrócić do lokalizacji w Skowronkach?
5. Czy istnieją jakiekolwiek dokumenty, pozwalające domniemywać, że rzeczywiście mogło dojść do naruszenia prawa?
6. Jaki termin realizacji inwestycji przewiduje Pan minister w przypadku podjęcia powyższych działań? Czy będzie to możliwe przed 2026 rokiem?
Powody doniesienia przedstawiane medialnie wskazują bowiem, że wątpliwości wynikają z niewiedzy o procesie tworzenia dokumentacji, a nie rzeczywistych śladów działań przestępczych. Np. informacja o 5 mln zł, które rzekomo miało kosztować uaktualnienie studium wykonalności w 2013 roku, w rzeczywistości dotyczy kosztów wszystkich badań i dokumentów wykonywanych w ciągu 8 lat. Znane są też powody środowiskowe, które spowodowały zmianę lokalizacji ze Skowronek na Nowy Świat, jak też główne składowe zwiększonych kosztów inwestycji, na które składa się m.in. pogłębienie toru wodnego i objęcie tym zadaniem rzeki Elbląg na długości 6 km – mówił Wcisła w uzasadnieniu swojej prośby.
Walka „Jurków” trwa. Prokuratura już przesłuchała posła Jerzego Wilka i to ona podejmie decyzję „co dalej”.