- Smród nie do opisania, o jakiejkolwiek higienie nawet nie ma co mówić – tak mieszkańcy bloków przy ul. Broniewskiego opisują to, co dzieje się w ich piwnicach zawsze wtedy, kiedy przez Elbląg przejdą większe opady deszczu. Problemem już nie jest sama woda w piwnicach, ale przede wszystkim ludzkie odchody przypływające wraz z wodą.
Piwnice w blokach przy ul. Broniewskiego Nad Jarem zalewane są cykliczne, od kilku lat. Wystarczą krótkotrwałe, ale intensywne opady deszczu bądź wiosenne roztopy śniegu.
- Trzeba zabrać wszystko, co leży na ziemi. Wody jest dużo, tak mniej więcej do kostki – tłumaczą mieszkańcy bloku.
- Wszystko pływa, z kanalizacji, czy nie wiadomo czego, przypływają do nas odchody ludzkie, zwierzęce, wszystkie śmieci z ulic. Smród jest nie do opisania, można zapomnieć o normalnym korzystaniu z piwnic zwłaszcza w lato, kiedy zaraz po deszczu przychodzą upały.
Mieszkańcy wykonują zdjęcia za każdym razem, gdy piwnice są zalewane. Wielokrotnie problem zgłaszali do spółdzielni mieszkaniowej.
- Ze śmierdzącymi piwnicami walczymy od 3-4 lat. Prezesa spółdzielni nigdy nie ma, administracja obiecuje, że „ktoś przyjedzie sprawdzić te zgłoszenie”. I faktycznie przyjeżdżają, sprzątają. Ale to tylko działania „na chwilę” bo już następnego dnia popada deszcz i znów, za przeproszeniem, pływa kupa.
Właściciele mieszkań dodają, że nieprzyjemny zapach pozostaje i nawet najlepsze czyszczenie go nie zniweluje.
- Piwnice staramy się jakoś wietrzyć, ale jak otwieramy drzwi do nich i te wejściowe, od klatki, to smród odchodów i tak częściowo idzie w górę. Wychodzisz na klatkę i chce Ci się wymiotować.
Na odpowiedź ze spółdzielni Nad Jarem jeszcze oczekujemy. Mieszkańcy zapowiedzieli, że wkrótce na ręce prezesa złożą odpowiednie pismo, w którym zaproszą go do wspomnianych piwnic, aby sam zobaczył ich stan po każdym deszczu.
Do tematu powrócimy.