Współwydawca portalu elblag24 został dziś oskarżony za pomówienie prezydenta Grzegorza Nowaczyka w portalu i wydanej gazecie papierowej. Sąd uznał, że dziennikarz wyszedł poza swoją rolę i opowiadając się w mediach za odwołaniem prezydenta, stał się stroną kampanii referendalnej. Pozew wiceprezydenta Tomasza Lewandowskiego został przez sąd odrzucony w trybie wyborczym.
Dziś odbyło się posiedzenie sądu w sprawie pozwów w trybie wyborczym przeciwko współwydawcy portalu elblag24. Było to możliwe, ponieważ współwydawca portalu stawił się w sądzie i odebrał pozew. Prezydent Grzegorz Nowaczyk zarzucił portalowi i papierowej gazecie Super Fakty 24 publikowanie nieprawdziwych informacji w sprawie negocjacji prezydenta Nowaczyka z firmą Alteams Group.
Media sugerowały, że winę za fakt, iż fińska firma wybrała Lębork zamiast Elbląga ponosi właśnie Grzegorz Nowaczyk. Powołani na świadków urzędnicy miejscy zeznali jednak, że prezydent w rozmowach z tą firmą nie uczestniczył.
Sąd uznał również, że współwydawca elblag24 napisał nieprawdę na temat kosztów opracowania logo Elbląga. Portal podał, że logo kosztowało 129 tys. zł. Jednak tyle miasto zapłaciło za logo i za strategię promocji miasta.
Współwydawca elblag24 zapowiedział odwołanie się od wyroku sądu.
Sędzia Arkadiusz Fall podjął również decyzję o konfiskacie gazety papierowej w której ukazały się nieprawdziwe informacje. Nakazał także opublikowanie sprostowania.
Radny Rafał Siwko, właściciel firmy cateringowej, wzniósł pozew w sprawie informacji podanych przez elblag 24, że wzbogacił się o 550 tys. zł na dwóch kontraktach z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jak udowadniał przed sądem, kwota ta stanowiła tylko przychód firmy. Tu strony sporu ustaliły, że w tej sprawie ukaże się sprostowanie nieprawdziwej informacji.
W tym samym trybie trzy wnioski do sądu złożył Tomasz Lewandowski. Wiceprezydent Elbląga poczuł się urażony informacjami o powiązaniach rodzinnych Lewandowskiego i osób zatrudnionych w Zarządzie Budynków Komunalnych oraz o okolicznościach, w jakich jego bratanica stała się właścicielką blisko 150-metrowego mieszkania przy ul. Traugutta w Elblągu. Sąd odrzucił wnioski wiceprezydenta.
Rzadko się zdarza, aby dziennikarz został skazany przez sąd w trybie wyborczym. Sędzia uznał ponadto, że dziennikarz w tym wypadku wyszedł poza swoją rolę zawodową i stał się niejako stroną zaangażowaną w kampanię referendalną. Zastanawiające jest to, jak na taki wyrok zareagują organizacje broniące wolności słowa.