Publikacja płatnego materiału wyborczego KW Prawa i Sprawiedliwości spowodowała rozgoryczenie u trzech byłych pracownic Spółdzielni Pracy ELSIN. Jak mówią nam nasze rozmówczynie, Jerzy Wilk w tym tekście potraktował je strasznie, czym pokazał swoje podwójne oblicze. Teraz kobiety domagają się od kandydata na prezydenta przeprosin.
Spotykamy się z trzema byłymi pracownicami ELSIN-u w mieszkaniu jednej z nich. Siedzą przy stole, a każda z nich ma grubą teczkę dokumentacji związanych z pracą w tej firmie. Marię Chodnicką, Ewę Stypułkowską i Irenę Maj łączy to, że wszystkie po kilkudziesięciu latach pracy w ELSIN-ie straciły zatrudnienie.
- My już się nawet z tym pogodziłyśmy, że nas wyrzucono z pracy. Chociaż wszystkie jesteśmy członkami tej spółdzielni i mamy wkłady własne. Dziwi nas trochę to, że Jerzy Wilk pozbył się doświadczonych pracowników, a pozostawił tych, którzy pracują w firmie od roku czy dwóch lat – mówi Maria Chodnicka. – Koleżanki nie dostały należnych im odpraw po zwolnieniu.
ELSIN ciągle je zwodził i podawał nowe terminy wypłat. Teraz należne wypłaty ściąga z kont firmy komornik. Kobiety dodają, że przez wiele lat godziły się na straszne warunki pracy tylko po to, aby pomóc w ratowaniu ELSIN-u.
- Nie protestowałyśmy, gdy zmieniano nam warunki pracy na gorsze, gdy obniżano nam wynagrodzenie a nawet wypłacano je w ratach. Rozumiałyśmy ciężką sytuację i chciałyśmy pomóc firmie, z którą byłyśmy związane długie lata. Jak nam Pan Wilk podziękował? Wyrzucił nas z pracy, jak stary balast – mówi Maria Chłodnicka.
Kobiety pogodziły się ze swoim losem, do momentu, gdy przeczytały w mediach lokalnych sponsorowany tekst KWW Prawa i Sprawiedliwości na temat ELSIN-u. Wtedy uniosły się gniewem.
- W tym tekście przedstawia się nas, jako nieudolnych, leniwych pracowników, którym nie chciało się pracować – mówi Irena Maj. – To nie jest zgodne z prawdą i chciałybyśmy, aby Jerzy Wilk nas przeprosił. Chcemy też przestrzec elblążan przed tym kandydatem na prezydenta. On ma dwa oblicza. Zamiast ratować ELSIN, zajmuje się tylko polityką.
Ewa Stypułkowska dodaje, że Jerzy Wilk nie jest człowiekiem, któremu można zaufać. Potwierdza to Maria Chodnicka.
- Na początku wydaje się naprawdę sympatycznym i wspaniałym człowiekiem. Ale z biegiem czasu to się zmienia. Jeśli się mu podpadnie, zwolni z pracy – mówi kobieta.
Irena Maj dodaje, że nie może zrozumieć, jak Jerzy Wilk mógł doprowadzić do upadłości ELSIN-u, skoro firma otrzymywała duże dotacje z PFRON.
- Tam coś do końca nie było z tymi dotacjami w porządku. Przestaliśmy otrzymywać pieniądze z Funduszu. Wilk nam to jakoś tłumaczył, że PFRON firmy nie lubi, uwziął się na nas i blokuje płatności, czepia się o jakieś drobiazgi. Naprawdę ciężko nie dać wiary, że z tymi dotacjami coś było tam nie do końca w porządku – dodaje Irena Maj.
Maria Chłodnicka wyraziła zdziwienie, że Jerzy Wilk ukrywał przed pracownikami i elblążanami fakt, że ESLIN jest w stanie likwidacji.
- Cały czas posługiwał się tytułem prezesa, nie likwidatora spółdzielni. Nie zmienił także pieczątek. Unikał tego tematu – dodaje Chłodnicka. Kobiety pytane, czy Jerzy Wilk jest osobą godną zaufania, odpowiadały przeczącą, podkreślając, że ma on dwie twarze i nie jest szczery.
A czy zwolnione pracownice ELSIN zagłosowałyby w wyborach na Jerzego Wilka? Po chwili namysłu kobiety odpowiadają, że nie.
- Nie sprawdził się w roli prezesa ELSIN-u, pozwolił na jego upadek i pozbawił ludzie jedynej pracy w mieście. To nie jest osoba godna zaufania – dodają.
Materiał video: Bartłomiej Ryś
Zapraszamy do materiału video