Niezwykła osobowość, emanująca pamięcią faktów, anegdot i żartów. Encyklopedia wiedzy nie tylko przyrodniczej. Przechowujący liczne pamiątki czasu. W sobotę 8 czerwca zmarł Janusz Cydzik, wieloletni nauczyciel – pedagog, fotograf, dokumentalista. Miał 74 lata.
Z informacji, jakie udało nam się uzyskać, Pan Janusz odszedł nagle, a bezpośrednią przyczyną śmierci był najprawdopodobniej rozległy zawał serca. Tym bardziej to smutne, gdyż ani rodzina, ani najbliżsi, czy też znajomi nie byli na to przygotowani.
Uroczystości żałobne odbędą się 12 czerwca w kościele pw. Wszystkich Świętych w Elblągu przy ul. Agrykola. O godz. 12.45 zostanie wystawiona urna z prochami zmarłego, o 13.00 odprawiona zostanie msza święta. Tuż po niej rozpoczną się uroczystości pogrzebowe na Cmentarzu Komunalnym Nowa Dębica.
Jak Go zapamiętamy?
Na pewno jako człowieka legendę z wielką charyzmą i z wysoką kulturą osobistą.
Jako że uczęszczałam do IV Liceum Ogólnokształcącego w Elblągu, miałam to szczęście, że tuż przed odejściem na emeryturę, Pan Profesor Cydzik, uczył mnie biologii. Sposób prowadzenia zajęć, odtwarzane filmy dydaktyczne z lat '70, sprawdziany opatrzone stempelkami – to pierwsze moje wspomnienia. Do dziś dnia pamiętam Dzień Kobiet w IVLO, kiedy to Pan Profesor, tak najwyraźniej miał w zwyczaju, zapraszał najpierw do klasy dziewczęta i włączał utwór Leonard Cohena „Dance me to the end of love”, a następnie w towarzystwie męskiej części klasy, składał nam życzenia. To było bardzo miłe. Jakim był nauczycielem? Wymagającym, surowym, ale doceniającym starania. Zawsze dał szansę na poprawę oceny. Dla tych zaś, których przyłapywał na ściąganiu, nie miał litości. Niestety takich nauczycieli jak Pan Cydzik jest już coraz mniej.
Agnieszka Światkowska (Guzowska), uczennica IV LO
Gdy w 1996 roku rozpocząłem naukę w IV LO, zacząłem zastanawiać się nad dodatkowymi zajęciami pozalekcyjnymi. Jedną z możliwości było kółko fotograficzne prowadzone przez prof. Cydzika. Był także moim nauczycielem biologii. Bardzo solidnym, wymagającym i szczegółowym. Dzięki temu przekonał mnie, że nie lubię uczyć się o roślinach i zwierzętach, ale za to zakorzenił we mnie zamiłowanie do fotografii, zostało tak do dzisiaj. Choć dla wielu wydawał się surowy to w bezpośrednich kontaktach był bardzo przyjazny. Zawsze interesował się naszymi problemami. Pamiętam jak martwił się naszymi ocenami, wymagał, ale za wszelką cenę chciał nas czegoś nauczyć. Kontakt z nim miałem do końca. Nigdy nie zapominał o moich wystawach, śledził wszystko to, co się dzieje w moim życiu fotograficznym. Przy każdym naszym spotkaniu chwalił się moją osobą przy kolegach. Niech spoczywa pokoju.
Konrad Kosacz
Rodzinie, najbliższym i przyjaciołom Janusza Cydzika składamy wyrazy głębokiego współczucia.