Byliśmy w szoku, kiedy dotarliśmy na Gęsią Górę. Miejsce, które za prawie 130 tys. zł zostało uprzątnięte i zmodernizowane, dziś bardziej przypomina nieużytek. Wysoka trawa, zniszczone ławki i stoliki, rozbite pokrycie wiat. Widok jest bardzo przygnębiający.
Gęsia Góra (kiedyś jako Góra Ludendorffa) stanowiła jedno z najatrakcyjniejszych punktów widokowych w Elblągu. Przez wielu nazywana „magicznym miejscem”, miejscem, gdzie zawsze można było się spotkać, porozmawiać, wypić piwo, zjeść kiełbaskę z ogniska. Jej historia sięga roku 1904, kiedy to z inicjatywy Hermanna Schrötera powstała tam aż 12-metrowa drewniana wieża Bismarcka. W umysłach głównie młodych ludzi zagościło na stałe stwierdzenie-pytanie: „idziemy na Bismarcka?”.
Obiekt był jednak przez lata bardzo zaniedbywany. Po starych budowlach pozostał wyłącznie kamienny krąg, a teren wokół niego kompletnie zarósł. W miejscu, gdzie kiedyś było utworzone małe ognisko, zaczęły rosnąć drzewa. Elblążanie mieli dość takiego stanu tego zabytkowego obiektu. Wzięli sprawę w swoje ręce i za pomocą dostępnego narzędzia jakim jest budżet obywatelski zdecydowali, że miasto musi całkowicie uporządkować teren oraz postawić dodatkowe ławki oraz przede wszystkim taras widokowy z prawdziwego zdarzenia.
Ówczesny prezydent Jerzy Wilk na konferencji prasowej zauważył, że miasto będzie musiało dołożyć około 30 tys. zł, aby dokończyć inwestycję. Takie pieniądze udało się znaleźć, a firma Elzambud rozpoczęła prace.
Na kompleksową modernizację tego terenu oraz budowę tarasu widokowego wydano 130 tys. zł.
„Nowa” Gęsia Góra bardzo cieszyła oko. Pojawiły się ławki, stoliki, miejsce na grilla bądź ognisko, taras został zadaszony, a teren uporządkowany.
Przysłowiowy nóż otwiera się w kieszeni kiedy widzi się to, co pozostało z tej inwestycji. Niektóre ławki są wyrwane z betonowych podstaw, większość stolików jest zniszczonych, podpalonych. Zadaszenie tarasu również jest zniszczone, ale trudno winić w tej sytuacji pogodę. Wybite dziury to ewidentnie „dzieło” człowieka. Teren wokół kręgu jest zarośnięty, niektóre krzewy mają już ponad metr długości. Co ciekawe – teren wokół kamiennego kręgu jest wykoszony.
Trudno znaleźć słowa by to opisać. Zdjęcia mówią wszystko.
Najczęściej na koniec artykułu dziennikarz powinien wstawić jakąś konkluzję, podsumowanie, zachęcenie do dyskusji. Ale czy są właściwe słowa, które nie są wulgaryzmami, aby opisać to, co stało się na Gęsiej Górze?