Wydawało się, że przed rozpoczęciem rundy rewanżowej wszystkie opinie dotyczące trenera Adama Borosa zazwyczaj pochlebne trzeba traktować z rezerwą, bowiem dostrzegało się tam trochę kurtuazji. Jednak ci, którzy znają, chociaż trochę szkoleniowca Olimpii wiedzą, że tam gdzie dostaje szanse potrafi ją wykorzystać. Zespół z Elbląga wygrał trzecie spotkanie z rzędu i to z czystym kontem. Czy ktoś z kibiców pamięta taką serię Olimpii? W rolach głównych wystąpił typowy tercet: Boros dyrygował Kołosow strzelał a Sedlewski walczył za dwóch.
Wydawało się, że trzy wygrane z rzędu do zera to czasy rywalizacji o awans jednak miało to miejsce w sezonie 2012/2013 kiedy to zespół Olimpii wygrał kolejno 2-0 ze Zniczem Pruszków, 1-0 z Radomiakiem i 1-0 z Concordią Elbląg. Jednak mimo tego takie rezultaty dla fanów są niecodzienne. Zaczęło się w wykonaniu Olimpii trochę słabo, ale jak już zespół złapał właściwy rytm okazało się, że na elblążan od czterech meczów nie ma mocnych! Z resztą tabela pokazuje wszystko.
Widać, że Olimpia znajduje się na 5 miejscu biorąc pod uwagę rundę rewanżową. Ma jedną z najlepszych defensyw a mimo zdobycia tylko 6 bramek na koncie Olimpijczyków jest już 10 punktów! Niebywałe, jaką metamorfozę przeszedł zespół! W czterech meczach prawie połowa dorobku z całe rundy jesiennej! Panie trenerze w tym natłoku zasłużonych gratulacji chcemy powiedzieć, że jeszcze nie ten moment na euforię. Tak jak pan powiedział wszyscy skupieni w jednym celu.
Jak wyglądało spotkanie? Było jedna słabe. To trzeba powiedzieć. Można było zerwać się z krzesła przy tym jak w 7 minucie bramkarz Jakub Sypniewski faulował pędzącego na bramkę Kamila Piotrowskiego przed polem karnym i został wykluczony. Potem do momentu zdobycia gola przez Antona Kołosowa w 42 minucie wiało nudą z boiska równie mocno jak na stadionie. Emocji było tak dużo jak na pustawych trybunach. Olimpia nie potrafiła zbliżyć się z piłką do pola karnego. Brakowało celnych podań do napastników, pomysłu na osłabionego rywala, który grał jeszcze gorzej. Taki mecz, w którym jeden z zespołów chciał jednak nie mógł zbyt dużo zrobić.
Trudno nie powiedzieć, że czerwona kartka wpłynęła na taki obraz spotkania. Taka kopanina trwała do akcji Mateusza Prusinowskiego, który nabił Antona Kołosowa wbiegającego z przechwyconą piłką w pole karne gospodarzy. Zawodnik Olimpii był chyba również tym zdziwiony i gonił odbitą futbolówkę ku zaskoczeniu obrońców. Z ostrego kąta zdołał strzelić na bramkę i znając jego spryt chyba nikogo nie dziwiło, że piłka wpadła między słupki.
W tym czasie na trybunach doszło do dziwnego wydarzenia. Kibice gości zaczęli wychodzić ze stadionu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Jak się dowiedzieliśmy ochrona na stadionie nie wpuściła jednego z fanów. A reszta zaprezentowała gest solidarności z kolegą i zrezygnowała z oglądania spotkania z trybun. Na obiekt już nie mieli ochoty wchodzić i obserwowali swoich piłkarzy zza trybun.
Następna cześć była bardziej emocjonująca. W 61 minucie Sedlewski trafi w poprzeczkę. Najlepsza okazja dla Garbarni to 66 minuta, kiedy to Norbert Piszczek strzelił ze skrzydła obok słupka. W dogodnej sytuacji nie trafił potem Rafał Leśniewski. W 79 minucie Sedlewski w sytuacji sam na sam przypieczętował wygraną i swój kolejny dobry występ.
W lidze Olimpia ma już tylko jak na razie 2 punkty straty do pierwszej ósemki. Jednak wykrystalizowała się grupa walcząca o utrzymanie. Zespoły znajdujące się za Olimpią chyba już grają o honor.
Garbarnia Kraków - Olimpia Elbląg 0-2 (0-1)
Bramki: Kołosow 42. Sedlewski 79
Żółte kartki: Haxhijaj
Czerwone kartki: Sypniewski (Garbarnia) 7.
Garbarnia Kraków: Sypniewski – Senderski (53. Piszczek), Pluta, Kowalski, Haxhijaj, Kostrubała, Siedlarz (9. Robert Błąkała), Kaczor (62. Kokoszka), Kalicki, Nowak, Górecki (62. Ogar)
Olimpia Elbląg: Zoch – Ressel, Ichim, Molga, Sambor, Piotrowski (69. Kopycki), Graczyk (67. Leśniewski), Stępień, Sedlewski, Prusinowski (90+2. Oleksa), Kołosow (79. Maciejak)