Tłumy na trybunach, wyczekiwanie przed pierwszym kopnięciem piłki, piękna pogoda niczym z najcieplejszych krajów. W takiej scenerii odbył się pierwszy mecz o punkty Concordii Elbląg wzmocnionej obcokrajowcami. Było to spotkanie na pewno emocjonujące, ale pod względem piłkarskim obfitowało w dużą liczbę niedokładnych zagrań. Jednak remis był sprawiedliwym rezultatem.
Czytając skład przed meczem trzeba było powiedzieć, że na boisku w Elblągu jesteśmy świadkami historycznych rzeczy. Trener Jesus Vivente Gimenez wystawił do tego spotkania tylko trzech Polaków, a oprócz nich pięciu Hiszpanów i trzech Japończyków. W tym wydarzeniu nie mógł wziąć udziału Kameruńczyk Song bo jest problem z jego transferem. Prawdziwy międzynarodowy zespół. Tylko czy potrafili się ze sobą dogadać? Język piłki jest uniwersalny więc nie było z tym problemów.
Od początku zespoły nie bawiły się w kalkulację, tylko zaczęły na poważnie grać w piłkę. Pelikan jakby skupiał się na swoich założeniach taktycznych. Tylko nie potrafił ich zrealizować w taki sposób, jak wymagał tego trener Maciej Bartoszek. Concordia nie panikowała na własnej połowie. Chociaż dawało się odczuć delikatny stres. Po kilkunastu minutach gospodarze zaczęli przeważać. Te klepki były dokładniejsze. W 10 minucie podanie Kiyoshi Nakataniego na długi słupek a tam Tomoki Fujikawa nie sięgnął piłki. W 17 minucie po kilku akcjach Pelikana dobrym strzałem popisał się Shotaro Okada, który minął zwodem rywala i z dystansu chybił. Concordia grała coraz szybciej, lepiej piłką, kontrolowała wydarzenia. Akcje gości odbijały się od obrony. W 23 minucie prostopadłe podanie Fujikawy do Zapaty, który zagrywa wzdłuż pola karnego, jednak nikt nie przejął tego zagrania.
Gdy wydawało się, że to Concordia zdobędzie bramkę w 35 minucie drugą żółtą kartkę dostał Raul Haro. Był wściekły na sędziego i schodząc z murawy kopnął w obudowę stadionu. To była okazja dla Pelikana i w 42 minucie Adrian Świątek dostał znakomite podanie prostopadłe, i wykorzystał sytuację sam na sam z Kamilem Hrynowieckim. To nie był koniec emocji. Chwilę potem ostry faul Piotra Komana i czerwona kartka dla zawodnika Pelikana.
W drugiej części Concordia atakowała. W 53 minucie zamieszanie w polu karnym i wszyscy kibice łapali się za głowy gdy Okada z bliska nie zdołał strzelić gola. Widać było kilkudziesięciometrową przestrzeń w środkowej formacji. Zespoły na zmianę atakowały. W 75 minucie wprowadzony Adolfo Fernandez dośrodkował w pole karne, jednak strzał jednego z piłkarzy gospodarzy został zablokowany. Wydawało się, że te dośrodkowania ze skrzydła będą wybijane przez obrońców do zakończenia spotkania. W doliczonym czasie upór Concordii okazał się opłacalny. Dośrodkowanie z rzutu rożnego i Fujikawa zaprezentował klasyczny japoński ukłon, witając się z rozgrywkami w drugiej lidze a zarazem zdobywając gola na wagę remisu z Pelikanem.
Jesus Vicente Gimenez (trener Concordii Elbląg): To był ważny mecz dla naszego zespołu. Mieliśmy kilkanaście okazji do zdobycia gola. Zespół zaprezentował się tak, jak bym chciał.
Maciej Bartoszek (trener Pelikana Łowicz): Chciałbym pogratulować remisu zespołowi Concordii. Dużo zmian w obydwu klubach. Dla mnie mecz mojego zespołu był dużą niewiadomą. Skupiłem się przede wszystkim na ustawieniu. Były momenty tego co bym chciał jednak było również dużo elementów, których nie chciałbym oglądać w poczynaniach zespołu. Trochę martwi mnie forma niektórych piłkarzy. Rywal był niewiadomą. Najbardziej obawiałem się szybkości tych zawodników względem mojej drużyny. W końcówce ruchliwy zespół gospodarzy zdobył bramkę.
Concordia Elbląg - Pelikan Łowicz 1-1 (0-1)
Bramki: Fujikawa 90 +1. - Świątek 42.
Żółte kartki: Haro - Koman, Solecki, Adamczyk
Czerwone kartki: Haro 35. - Koman 43
Concordia: Hrynowiecki – Burzyński, Garcia, Tomczuk (85. Galeniewski), Nakatani, Okada, Hector (71. Adolfo), Juanma, Haro, Fujikawa, Zapata.
Pelikan: Perzyna – Kowalczyk, Brodecki, Dremliuk, Derbich, Wyszogrodzki (76. Ekwueme), Koman, Solecki (71. Golański), Adamczyk, Świątek (61. Gamla), Bojańczyk (81. Pomianowski).