W spotkaniu Concordii Elbląg z Limanovią byliśmy świadkami publicznego upokorzenia. Okazało się znów, że w drugiej lidze wszystko jest możliwe. Wygrane gości nad takimi zespołami jak Siarka czy Wigry nie miały żadnego znaczenia. Rywal, który zajmował niezłą pozycję i uważany był za jednego z głównych faworytów do utrzymania był tłem dla gospodarzy. W Elblągu była Corrida, ale to piłkarze trenera Jesusa Vicente Jimeneza byli torreadorami a Limanovia bykiem.
Gdyby ktoś w pierwszej połowie powiedział, że Concordia nie da szans Limanovii wówczas zostałby uznany za wyjątkowego laika w piłce nożnej. Nie trzeba było mieć specjalnych okularów z kilkukrotnym przybliżeniem by widzieć jak obydwa zespoły kopią się po czołach. Składnych akcji, strzałów celnych, pomysłu. Tego wszystkiego brakowało aktorom tego widowiska. Najlepsza okazja miała miejsce w 5 minucie, kiedy to Wojciech Dziadzio z bliska celnie główkował, ale na posterunku był Kamil Hrynowiecki wybijając piłkę. Wydawało się, że znów będziemy obserwować bezbramkowe spotkanie Concordii.
Tymczasem w drugiej połowie nastąpiła zmiana o 180 stopni.
47 minuta - Podanie do wbiegającego w pole karne Alfredo Zapaty. Napastnik gospodarzy mimo asysty kilku obrońców decyduje się strzelić na bramkę. Wydaje się, że nawet nie spojrzał gdzie jest ustawiony bramkarz. Z ostrego kąta wpakował piłkę przy krótkim słupku w okienko bramki Waldemara Sotnickiego, który był tam ustawiony. Mimo tego siła strzału i precyzja zmusiły go do uznania wyższości Hiszpana.
56 minuta - Piłka zagrana na zgranie do Zapaty, który wygrywa pozycję z obrońcą i próbuje przelobować bramkarza. Sotnicki wychodzi z bramki i blokuje rywala jednak odbita piłka trafia do znajdującego się przed polem karnym Hectora, który strzela gola z 16 metrów.
68 minuta - Okres ogromnej przewagi gospodarzy, w którzy mogli zdobyć dwie bramki. Za sprawą Zapaty, który nie trafił z bliska po dośrodkowaniu Hectora, oraz właśnie wprowadzonego pomocnika, który przebiegając pół boiska strzelił minimalnie obok słupka. Ta dominacja przyniosła rzut karny, który wykorzystał Zapata.
85 minuta - Adolfo Fernandez wchodzi na boisko i przejmuje piłkę w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zdobywa ładną bramkę strzałem z pierwszej piłki.
Klawiatura była rozgrzana do czerwoności, tak jak długopisy i wszelkie urządzenia opisujące to spotkanie, bo akcje Concordii w pewnym momencie były zbyt liczne i trudno było nadążyć za zawodnikami. W końcówce na boisku pojawił się Song, który najpierw strzelił obok słupka, gdy znalazł się w polu karnym a potem wziął dwóch zawodników rywala pod pachę i wbiegł w okolice bramki jednak nie zdołał strzelić.
Gdyby skończyło się 5, 6, 7-0 to goście nie mogliby mieć pretensji. W drugiej połowie runął taktyczny plan trenera Dariusza Sieklińskiego by postawić zasieki przed polem karnym i nie prowadzić otwartej gry z Concordią. A gdy trzeba było gonić rezultat to zrobiło się więcej miejsca a to dla Hiszpanów jest najlepsza okazja do grania własnej piłki.
Jeszcze trochę o liczbach. Concordia w tej rundzie znajduje się na 5 miejscu w lidze. Zdobyła już 9 punktów. Jeszcze nie przegrała. Bramkarz Kamil Hrynowiecki wpuścił tylko jedną bramkę w 5 spotkaniach. Od starcia z Pelikanem to już 408 minut! Teraz znów był tam gdzie trzeba przy trudnej sytuacji.
Jesus Vicente Gimenez (trener Concordii Elbląg): W pierwszej połowie musieliśmy zagrywać więcej długich piłek, bo rywal był dobrze ustawiony w defensywie. W następnej części spotkania zrobiłem zmiany i to wpłynęło na postawę zespołu. To był najlepszy mecz odkąd trenuję Concordię Elbląg.
Dariusz Siekliński (trener Limanovii): Chciałbym przeprosić kibiców i sponsora. To jak zagraliśmy w tym spotkaniu to ja nie pamiętam takiego meczu nawet w grach sparingowych.
Concordia Elbląg - Limanovia 4-0 (0-0)
Bramki: Zapata 47., 68 - k., Hector 56., Adolfo 85.
Concordia Elbląg: Hrynowiecki – Burzyński, Carlos, Broniarek, Tomczuk (86' Galeniewski), Lewandowski (46' Hector), Okada, Nakatani, Juan (78' Song), Fujikawa, Zapata (85' Adolfo)
Limanovia Limanowa: Sotnicki – Majcher, Kulewicz, Garzeł, Niechciał, Komorek (46' Saido), Czajka, Pietras (70' Kmiecik), Pyciak, Zapolski, Dziadzio