Olimpia Elbląg występująca w Centralnej Lidze Juniorów zagrała swoje ostatnie spotkanie w tym sezonie. Piłkarze trenerów Macieja Chwoszcza i Dariusza Tyburskiego wygrali z najsłabszym zespołem w grupie Sokołem Ostróda. Tym samym zakończyli występ zdobyciem 7 miejsca na 12 zespołów. Czy to sukces? Patrząc na różnicę punktową, w stosunku do najlepszych, aktualna pozycja odzwierciedla nasz potencjał.
Centralna Liga Juniorów miała w swoim założeniu podnieść poziom rywalizacji. Młodzi piłkarze zamiast kisić się we własnym wojewódzkim sosie mogli sprawdzić swoje umiejętności w starciu z rówieśnikami z silniejszych klubów. Jednak ta idea okazała się utopią. Liga nie sprzyjała wyrównywaniu poziomów. Przeciwnie, zwiększa dystans pomiędzy słabszymi a tymi, którzy dyktują warunki. Inaczej mówiąc: słabsze zespoły są upokarzane przez mocarzy.
Olimpia przystępowała do sezonu z jasnym przesłaniem. - Tak zdawaliśmy sobie sprawę, że najwyższe cele trzeba odłożyć na później. W tym sezonie, oprócz utrzymania, naszym celem jest przygotowanie zawodników do kolejnego sezonu w CLJ oraz do gry w drużynie seniorskiej - mówił trener Maciej Chwoszcz. Zaznaczył również, że z Sokołem, Białymstokiem czy Bronią Radom będzie można walczyć o pozostanie w lidze. Trudno było z tym polemizować. Skład, przygotowania, zespół dopiero zbudowany po fuzji z Olimpią 2004 Elbląg. To wszystko miało wpływ na postawienie sprawy w ten sposób. Trener w tej kwestii dobrze analizował sytuację.
Trochę przesadził mówiąc, że chce nawiązać walkę z tuzami. Oczywiście walki naszym zawodnikom odmówić nie można, jednak klasa sportowa przeciwników nieraz była zdecydowanie wyższa. Wszystkich meczów nie mieliśmy okazji oglądać, ale w niektórych starciach, nawet z będącymi w naszym zasięgu drużynami, nie potrafiliśmy narzucić własnego stylu. Dobrze, że nie notowaliśmy kompromitujących występów w stylu rywala z Ostródy.
Jednak gdzieś w myślach kibiców pojawiała się myśl, że skoro uczestniczymy w takich rozgrywkach na szczeblu centralnym to jest okazja na zaprezentowanie naszego szkolenia. Naszych piłkarzy z Elbląga, wspartych kilkoma graczami z okolic. Bo plany związane z młodzieżą są mocarstwowe. Olimpia ze swoją niezłą bazą, prestiżem, grupą kilkuset dzieci chce być dominującą siła w szkoleniu w regionie. Najmłodsi gracze pokazują się na różnych turniejach nieraz prezentując się na miarę oczekiwań.
Trener Chwoszcz zaznaczył, że chce wprowadzać już swoich graczy do pierwszego zespołu. To bezpośrednie zaplecze Olimpii. - Naszym celem jest wprowadzenie jak największej liczby naszych wychowanków do piłki seniorskiej na wszystkich szczeblach rozgrywkowych, ale żeby tak się stało to najpierw zawodnicy muszą w to uwierzyć i ciężko pracować na treningach, bo to jedyna droga do odniesienia sukcesu.
Szanse od trenera Olega Raduszko dostawali Jakub Wojtkiewicz, czy Łukasz Molga. Blisko składu byli Paweł Rogoz, Michał Sieńczak. Ich rolę dokładniej określił trener Adam Boros. Dał szansę tylko rezerwowemu bramkarzowi Kacprowi Malewskiemu, bo kontuzji doznał Mateusz Imianowski.
Wróćmy do spotkań Olimpii. Jak wyglądał ten debiutancki sezon? Już pierwszy mecz pokazał, że będzie to zmierzenie się z zupełnie inną rzeczywistością. Klęska ze Stomilem Olsztyn 0-4 była zaskoczeniem. Czy aż taka różnica dzieli te dwa kluby? Trener mówił, że w rewanżowym spotkaniu powalczą o wygraną. Mecz wyglądał jednak w ten sposób, że Olimpia broniła się na własnej połowie a goście marnowali sytuacje. Tabela nie kłamie. Różnica pomiędzy tymi zespołami to ponad 20 punktów.
Liga dzieliła się na dwie grupy. Walcząca o utrzymanie i awans do fazy finałowej. Dystans pomiędzy tymi grupami przypominał odległość między galaktykami. Przepaść. W takiej sytuacji większość spotkań była albo zbyt łatwa dla elblążan albo zbyt trudna. W Elblągu udało się ograć tylko Jagiellonię, ŁKS i Sokół. W tym roku tylko jedna wygrana na własnym stadionie. Z tym ostatnim zespołem, który stracił ponad 100 bramek, przyjechał na mecz z 11 graczami w kadrze, udało się wygrać 3-1. Goście nawet prowadzili w tym spotkaniu. Z resztą w pierwszym wyjazdowym meczu wygrana była również osiągnięta w trudnych warunkach. W osłabieniu w końcówce spotkania.
Okazało się, że dysponujemy prawie podobnym potencjałem jak Broń Radom, ŁKS, czy Łomża. To nie napawa optymizmem. Lepiej gramy na wyjeździe jak u siebie. Dobrze, że udało się ograć najgroźniejszych przeciwników. W meczach z bardziej znanymi klubami nie mieliśmy zbyt dużo do powiedzenia i zazwyczaj były to wysokie porażki.
Juniorzy Olimpii mierząc się z klasowymi zespołami mogą się czegoś nauczyć. To główna zaleta tych rozgrywek. Gorzej jest z samą organizacją. Patrząc na to wydaje się, że ta liga nikogo nie interesuje. Również w Elblągu. Na trybunach pustki. Niezależnie jaki zespół przyjeżdża. Organizacyjnie kilka niedociągnięć. Zespół musiał czasem korzystać ze sztucznej murawy mimo boiska przy ul. Moniuszki. Gdy Olimpia grała z Legią Warszawa akurat w tym czasie odbywało się spotkanie w drugiej lidze na Stadionie Miejskim. Na dodatek próżno szukać składów, strzelców, informacji o występach tego zespołu. Przyjdą, zagrają, pójdą i nikt tego nie zauważy.
W przyszłym sezonie będzie jeszcze trudniej. Z każdego województwa będą zgłoszone dwa zespoły i powstaną dwie grupy zamiast czterech. Nasza będzie obejmować wschodnie województwa. Trudno powiedzieć czy następna zmiana w CLJ zwiększy prestiż tych rozgrywek.