Piłkarze Olimpii Elbląg, przy aplauzie przeważającej większości własnych kibiców, wyszli na murawę Stadionu Miejskiego. Gdy miało się okazję spojrzeć im w oczy można było poczuć się jak ci wszyscy, którzy stają do walki z braćmi Kliczko. Moc, rządzą wygranej i to nie byle jaka. To charakteryzowało Olimpię. Totalna, bezkompromisowa, jednoznaczna. Olimpia Elbląg w pierwszej połowie Derbów Elbląga doścignęła, przycisnęła i zagryzła rywala. Zamiast snuć metafory piłkarze trenera Adama Borosa byli bardziej dosłowni, 3-0 przemawia samo za siebie.
Wkrótce obszerny materiał wideo, bramki, wywiady z tego spotkania.
Jakie wnioski? Derby piłkarze Concordii przegrali mentalnie. Aż trudno w to uwierzyć patrząc, jakich liderów zespół gospodarzy miał w składzie. Nie byli w stanie w przemyślany sposób zagrozić rywalom. Pokrzykiwania, rozkładanie rąk, wzajemne pretensje. I niemoc, zwyczajna bezsilność w starciu z Olimpią prowadzoną przez trenerskiego specjalistę Adama Borosa. To właśnie szkoleniowiec gości okazał się sprytniejszy. Zadecydowało doświadczenie, którego trener z Hiszpanii jeszcze nie posiada. Triumf planu taktycznego trenera Borosa, który niwelował wszelkie atrybuty Concordii.
Na trybunach pojawiło się awizowane 1,5 tysiąca widzów. Wszyscy z zaciekawieniem wyczekiwali tego spotkania. Gdy już słychać było głośne odgłosy mobilizacji w obydwu szatniach, niektórzy już poprawiali swoje miejsca, zasiadali wygodnie i otwierali swoje torebeczki ze słonecznikiem. Na trybunach wielu obserwatorów, znanych i nie znanych, wśród nich między innymi Wojciech Grzyb. Typował przed spotkaniem remis jednak po raz kolejny okazało się, że derby to derby. Tutaj wiedza ekspertów nie zawsze jest potrzebna.
Wreszcie wychodzą. Skoncentrowani, tysiące myśli, ale najważniejsze to chęć wygrania. Za wszelką cenę. Bo tu ważne są nie tylko punkty, ale i prestiż. Przywitanie kapitanów Tomasza Lewandowskiego i Kamila Hrynowieckiego. W tym momencie obydwaj mają szansę na zwycięstwo. Uścisk dłoni trenerów. Szacunek dla rywala.
- Zniwelowaliśmy atuty rywala od początku spotkania. Mam na myśli to utrzymywanie się przy piłce. Próby budowania akcji od bramkarza. Efektem tego były piłki wykopywane na aut - powiedział Adam Boros. I to jest najlepsze podsumowanie pierwszej części spotkania. Wówczas od początku mimo chaotycznych ataków serce do walki było po stronie Olimpii. Biegali wszędzie, za każdą piłką. To mogło robić wrażenie. Takiej Olimpii dawno nie widzieliśmy. Trudno powiedzieć, jakie środki na motywację dostali zawodnicy przed meczem, ale jedno jest pewne, że teraz ustawi się po to kolejka chętnych. Olimpia była jak maszyna. Determinacja to było chyba hasło, powtarzające się na treningach. Gdy do tego doszła myśl taktyczna trenera Adama Borosa to rywal nie potrafił zagrozić bramce. Concordia nie mogła zagrać tego co chce, ponieważ nie miała przestrzeni, odpowiedniej przewagi psychologicznej oraz piłki. Trener Olimpii zabrał najważniejszą rzecz gospodarzom.
W 6 minucie Tomasz Sedlewski niecelnie próbował z dystansu. Miał również okazję Alfredo Zapata i to była jedyna szansa, którą nazwać można dogodną dla Concordii w tym spotkaniu. Zawodnicy trenera Jesusa Vicente Gimeneza nie odrobili chyba lekcji. Olimpia jest wyjątkowo groźna po stałych fragmentach. I to wykorzystała. W 32 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego Radosława Stępnia i Anton Kołosow pakuje piłkę do bramki. Klasyka. To dodało zapału Olimpii i następną bramkę. Znów stały fragment tym razem rzut wolny. Podanie Stępnia i piłka mija próbujących przejąć ją bramkarza i Kołosowa. Odbija się od Carlosa Garcii Munoza i wpada do bramki. Piłkę próbował wybić jeszcze Bartosz Broniarek, ale nie zdążył. Sędziowie zapisali to trafienie obrońcy gospodarzy. Po tym nokdaunie Concordia już nie potrafił się zmobilizować.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Jednak obserwowaliśmy już słabszy poziom sportowy. Olimpia pilnowała wygranej jednak udało się zespołowi gości zdobyć nawet trzecią bramkę. W polu karnym w akcji indywidualnej faulowany był Kamil Kopycki. Gola z kolejnego stałego fragmentu zdobył Rafał Leśniewski. Do końca trwał już festiwal na trybunach. Trener Concordii przyznał, że Olimpia była zespołem lepszym. W Derbach nie było taryfy ulgowej. Olimpia jeszcze nigdy nie przegrała oficjalnego spotkania z Concordią. Wówczas gdy wydawało się, że dysponuje najsilniejszym składem w tej rywalizacji przegrała z kretesem.
Concordia Elbląg - Olimpia Elbląg 0-3 (0-2)
Bramki: Kołosow 32', Carlos 39' - samobójcza, Leśniewski 66' - k.
Żółte kartki: Adolfo, Carlos
Concordia: Hrynowiecki Broniarek, Lewandowski (78' Jastrzębski), Burzyński, Zapata (73' Song), Juan, . Adolfo (74' Tomczuk), Okada, Carlos, Nakatani, Fukijawa
Olimpia: Zoch, Lewandowski, Kopycki, Ichim, Kolosov (69' Maciejak), Graczyk (63' Leśniewski), Stępień, Ressel, Sedlewski (70' Piotrowski), Sambor, Prusinowski