Nadciąga zima, niskie temperatury są już doskonale odczuwalne. W parze z nimi idą oblodzenia, co wiąże się z zakończeniem sezonu deskorolkowego i BMX-owego. To dobry czas na podsumowanie skateparku: czy jego budowa była rzeczywiście potrzebna? Jak to miejsce wygląda dziś, parę miesięcy od otwarcia?
Przypomnijmy: w czerwcu tego roku nastąpiło oficjalne otwarcie skateparku wybudowanego w pełni przez Urząd Miasta. Młodzi ludzie wreszcie doczekali się miejsca, w którym mogliby bezpiecznie i w sposób profesjonalny trenować sporty ekstremalne. Co więcej elbląska skateplaza była wyjątkowa, bo jako jedyna posiadała bowla, czyli przeszkodę charakterystyczną dla takich obiektów w Stanach Zjednoczonych. Na skateparku odbyły się niejedne zawody, każdego dnia można było spotkać tam kogoś, kto doskonalił swoje umiejętności. Dzięki oświetleniu – również w porze wieczornej.
Dziś skatepark jest asem w rękawie dla ludzi, którzy mówią, że w Elblągu nie warto nic budować, ponieważ i tak w krótkim czasie zostanie to zniszczone. Graffiti jest charakterystyczne dla takich miejsc, jednak to, co widzimy na zdjęciach nie do końca jest "sztuką ulicy".
Wszędzie możemy zobaczyć różne napisy, najczęściej wulgarne, obrażające poszczególne osoby oraz cały zespół "Klawo", który jest częstym gościem skateparku. Wokół terenu stoi woda. Przypomnijmy: w maju, nie odbyło się oficjalne przekazanie obiektu właśnie z względu na nieuporządkowane tereny zielone. Minęło tyle miesięcy, a w dalszym ciągu nie znaleziono dobrego sposobu na usunięcie tych problemów. Tak naprawdę od tamtego momentu nic się nie zmieniło.
Kilka miesięcy temu pisaliśmy o śmieciach, które ktoś celowo powrzucał do bowla. Wczoraj, gdy robiliśmy zdjęcia - pierwsze, co rzuciło się w oczy, to cały śmietnik rzucony na płytę skateparku.
Odpowiadając na pytanie postawione w tytule: tak, była potrzebna taka budowa. Młodzi ludzie mają swoje miejsce, gdzie mogą wreszcie bezpieczenie uprawiać sporty ekstremalne. Szkoda tylko, że inwestycja warta 400 tys. złotych jest tak dewastowana. Sami użytkownicy mówią krótko: potrzebny jest monitoring. A ten, jak pisaliśmy, już niedługo.